niedziela, 8 lutego 2015

MamySurvival

źródło:lisahenderling.com

Hu hu ha! Hu hu ha! Nasza zima w tym roku wcale nie jest taka zła! No bo mrozu nie ma. A śniegu tyle co kot napłakał. Dzieciom trochę smutno, że na sanki wyjść się nie da i bałwana nie ma z czego ulepić, ale dorośli się cieszą. Cieszą się też wirusy i bakterie, ponieważ dla wielu z nich mróz jest zabójczy. A więc piękną wiosnę mamy tej zimy i wspaniałą epidemię zapalenia płuc i oskrzeli.

Kto czyta fanpage na Facebooku ten wie, że Di też zachorowała i spędziła w szpitalu tydzień. Pobyt w szpitalu jest jednak nie tylko ciężkim przeżyciem dla malucha, ale również dla rodzica, który stara się poprawić samopoczucie dziecka i jednocześnie walczy o swój własny dobrostan. Co możesz więc zrobić aby jakoś przeżyć ten czas?

  1. Po pierwsze i najważniejsze. Zabarykaduj się w pokoju i jak najmniej wychodź na szpitalny korytarz.
    Nie da się zaprzeczyć, że szpital to siedlisko bakterii. Mimo izolowania różnych przypadków na różnych piętrach/oddziałach (na jednym nieżyty, na innym zapalenia płuc itp), pamiętaj, że personel porusza się po wszystkich piętrach/oddziałach (np. osoba wydająca posiłki, albo sprzątająca) i może przenosić zarazki. Ilekroć wycierano podłogę u nas w pokoju zastanawiałam się, czy tym samym mopem nie wycierano przed chwilą wymiotów dziecka z rotawirusem piętro niżej?
    Jeśli więc zachowacie ostrożność zminimalizujecie liczbę dni spędzoną w szpitalu.
     
  2. Zgromadź zapasy. Jeśli nie wiesz czy ktoś Was szybko odwiedzi, to zastanów się czy czegoś Ci nie brakuje (jedzenia dla siebie, dla dziecka, wody, zabawek, pieluch,  czystej bielizny i odzieży, itp.).
    Jeśli karmisz dziecko w duchu BLW, tym bardziej przyda się jedzenie, ponieważ na Kopernika podawano większość potraw w formie papki, więc jeśli dziecko nie radzi sobie jeszcze z łyżką i widelcem to tego nie ogarnie. Do tego spory zapas śliniaków, no bo w szpitalu możesz nie mieć możliwości prania na bieżąco.
  3. Niezbędne są również akcesoria służące do podnoszenia morale zarówno szeregowego jak i generalicji. Entertain'er powinien jednak cechować się łatwością w czyszczeniu, ponieważ mój wewnętrzny "detektyw Monk" każe mi po powrocie ze szpitala wyprać wszystko co z niego przyniosłam, a zabawki zdezynfekować. Ogranicz więc pluszaki i wybierz raczej klocki, czy książeczki ze sztywnymi stronami. Nazwij mnie wariatką, ale wszystko przetarłam w domu octaniseptem.
    Nie zabierajcie też zabawek dźwiękowych. Chodzi po prostu o szacunek dla współlokatorów. Jakby każdy tak uruchomił pozytywkę, albo śpiewającą zabawkę, to oszalelibyście od kakofonii dźwięków.
    Generalicji też należy się jakaś rozrywka. W moim przypadku wystarczyła komórka, słuchawki i książka. Czasu wolnego miałam naprawdę niewiele. Nie było czasu wejść do sieci przez tablet (stąd brak postów), więc zaglądałam tylko na FB za pośrednictwem komórki.
  4. Dbaj o siebie, a przede wszystkim o to co jesz. Poproś męża lub kogoś z rodziny o dowożenie obiadów ze sprawdzonego źródła (bo o domowych możesz raczej pomarzyć).
    Dlaczego to takie ważne? Wyobraź sobie, że dziecko złapało jakąś "jelitówkę" i nie możesz odejść od łóżeczka, bo jak zwymiotuje to kładzie się w tym, a ty strułaś się nieświeżą kanapką, boli Cię żołądek i też wymiotujesz. Ja na ten przykład nie muszę sobie nic wyobrażać, ponieważ to przeżyłam i nikomu nie polecam.
  5. Kiedy tylko będziesz mogła wyjdź na spacer. W szpitalach na ogół jest gorąco i duszno. Zostaw dziecko z mężem i wyjdź zaczerpnąć świeżego powietrza i jednocześnie oczyść umysł. Odstresuj się i zbierz siły na kolejny dzień.
  6. Przyjmuj pomoc. To nie dyshonor ani ujma, jeśli poprosisz mamę o ugotowanie czegoś dla dziecka, albo przepranie ubranek. eM ujął się honorem i postanowił, że sam będzie wszystko robił. Faktycznie trochę ugotował, trochę uprał, ale i tak kiedy wróciłam do domu znalazłam stertę brudnych ubranek na środku przedpokoju. Myślę, że każdy zrozumie, że jesteście w ciężkiej sytuacji i będzie się starał pomóc na wszelkie możliwe sposoby. Nawet moja babcia Lu była gotowa lepić kopytka i jechać z nimi przez pół miasta byle dogodzić swojej prawnuczce, a nas odciążyć.
  7. Może zabrzmi to banalnie, ale zapoznaj się z prawami pacjenta. Jednym z podstawowych praw jest prawo do informacji. Pytaj się jakie badania zostały wykonane i w jakim celu. kiedy przychodzi pielęgniarka dowiedz się też jaki podaje lek, albo na jaki zabieg chce zabrać dziecko. Personel szpitali często zapomina o tym prawie. Jeśli masz wątpliwości co do decyzji lekarza, to poproś o wyjaśnienie i negocjuj (niestety lekarz ma decydujące zdanie, Ty możesz co najwyżej poprosić o zwołanie konsylium).
    Lekarz chciał przenieść Di do dzieci z rotawirusem mimo, że nie wykonano żadnego badania, które mogłoby potwierdzić, że faktycznie Di ma "rota" (tłumaczył, że skoro wymiotuje to pewnie ma wirusa). Po naszej interwencji lekarz zmienił zdanie i zlecił badanie kału, które wyszło ujemnie, a co za tym idzie nie przeniesiono jej na inny oddział.
    Nawet nie chcę myśleć co by się stało jakby jeszcze "rota" złapała po przeniesieniu.
  8. Kolejną kwestią związaną z prawami pacjenta jest prawo do odmówienia wykonania zabiegu. Szpital nie ma prawa podtykać podczas przyjęcia dokumentu in-blanco, że zgadzasz się na wszelkie zabiegi. W każdej chwili możesz odmówić. Jest to szczególnie ważne w przypadku dzieci. Osobiście nie zgadzam się na zmuszanie dziecka do zabiegów. Ja jestem po to, by je bronić i budować w nim poczucie bezpieczeństwa. Jeśli dziecko przestanie ufać rodzicowi, to w kim znajdzie oparcie? Oczywiście wiadomo, że jeśli trzeba pobrać krew, to niestety trzeba zrobić wkłucie, ale nie zgadzam się, by pielęgniarka na siłę szarpała rękę mojego dziecka. Może warto poczekać chwilę i spróbować znowu, albo poszukać innej żyły.
    Kiedy Di zwymiotowała w nocy podłączono jej kroplówkę. Po godzinie przyszła pielęgniarka i powiedziała, by na siłę trzymać rękę dziecka w innej pozycji, ponieważ za wolno ścieka. Odmówiłam, ponieważ dziecko było zbyt wykończone wymiotami i nie chciałam jej ruszać skoro wreszcie udało się jej zasnąć. Poprosiłam o odpięcie kroplówki (stan dziecka nie był poważny ponieważ były to pierwsze wymioty od 24 godzin) i podanie, kiedy dziecko odpocznie.
    Myślcie o dziecku jak o dorosłym, jak o sobie samym. Wyobrażasz sobie, by ktoś Ci robił zabieg na siłę? Krzyczysz "NIEEEEEE!!!" "BOOOLIIII!!!", a pielęgniarka/pielęgniarz szarpie Cię za rękę?
    No właśnie. Tak jak Ty masz prawo odmówić z powodu bólu, czy dyskomfortu, tak samo Twoje dziecko. Zrób drugie, trzecie podejście. Na pewno w końcu się uda.

    Życzę Wszystkim zdrowia i mam nadzieję, że nigdy z tych raz nie będziecie musieli korzystać.



    Publikowane informacje mają jedynie charakter informacyjny i nie mogą zastępować konsultacji z lekarzem lub z farmaceutą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz