wtorek, 8 września 2015

Kiku no sekku, czyli Festiwal Chryzantem

źródło: library.metro.tokyo.jp

Wraz nadejściem września do Warszawy zawitały chłody. W Japonii zakończyły się radosne matsuri i pokazy fajerwerków, ale to nie oznacza, że Japończycy przestali świętować.

9 września w Japonii obchodzony jest Dzień Chryzantem, czyli Kiku no Sekku. Korzenie tego święta sięgają roku 910. Dziewiąty dzień dziewiątego miesiąca (pierwotnie według kalendarza księżycowego) został podobno wybrany ze względu na pomyślne znaczenie cyfry 9.
Tak jak w przypadku wielu japońskich świąt, Dzień Chryzantem wpierw kultywowany był w Chinach , a jego początki w Kraju Środka datowane są na XV w.p.n.e. Chryzantemy sprowadzono do Japonii w VII lub VIII w.n.e. Wkrótce chryzantema stała się kwiatem narodowym i wiele rodów wplotło ją w swoje herby. 
Stąd właśnie wzięło się określenie japońskiej monarchii jako "chryzantemowy tron". Symbolem cesarza jest chryzantema o szesnastu płatkach inne osoby i rody mogą używać chryzantemy w herbie, ale musi mieć ona inną liczę płatków. 

Tradycyjnie tego dnia myto się w chryzantemowej rosie, co miało zapewnić młody wygląd. Czytałam kiedyś o zwyczaju zostawiania bawełnianej tkaniny na kwiatach chryzantem na noc, by rano umyć się tkaniną nasiąkniętą rosą.

Wytwarzano też chryzantemowe sake i chryzantemową herbatę, które pito w Dzień Chryzantem. Picie chryzantemowej sake zapewniać miało długowieczność oraz chronić przed złymi duchami.Chryzantemowa herbata zaś obniża temperaturę ciała przy gorączce i oczyszcza wątrobę, poleca się ją również przy astmie.

Japońska rodzina cesarska co roku wydaje z Okazji Dnia Chryzantem Kangiku no utage, czyli bankiet podziwiania chryzantem.

Dziś ten dzień nie jest obchodzony hucznie. Poświęca się go na kontemplację urody chryzantem prezentowanych na licznych wystawach. Charakterystyczną cechą tych wystaw jest ubieranie figur w stroje z chryzantem.


źródło: japanesehealthylife.wordpress.com

Osobiście nie przepadałam za chryzantemami, ponieważ kojarzyły mi się one przede wszystkim z listopadowymi wizytami na cmentarzu. Jednak obserwacja Kiku no Sekku  przekonała mnie do urody tych kwiatów.

A jakie są Wasze skojarzenia z chryzantemami?

niedziela, 6 września 2015

RECENZJA: Marie Kondo - Kobieta nie większa od miotły, ale skuteczniejsza od odkurzacza



W Wielkiej Brytanii mają Anthea Turner, w Polsce mamy Małgorzatę Rozenek, zaś Japończycy mają Marie Kondo. Marie Kondo znana jest przede wszystkim ze swojej metody "odgracania" domu zwanej KonMari. Ostatnio stała się też znana szerszemu gronu, a to za sprawą publikacji książki, która została wydana w 30 krajach. Polskim czytelnikom znana jest pod tytułem "Magia sprzątania. Japońska sztuka porządkowania i organizacji".

Marie Kondo jest konsultantką "organizowania domu" oraz autorką wielu publikacji na ten temat. Zajmuje się tym już od ponad 20 lat. Porządkami zainteresowała się mając 5 lat. Wówczas z upodobaniem przeglądała magazyny dla gospodyń domowych kupowane przez mamę. W młodzieńczych latach wciąż poszukiwała idealnej metody na uporządkowanie swojego pokoju, a potem kolejnych pomieszczeń w domu. Chcąc odnaleźć jakąś zależność między bałaganiarstwem a osobowością lub temperamentem, poświęciła się nawet poznaniu ludzkiej psychiki. Doszła jednak do konkluzji, że takowej korelacji nie ma. Stworzyła za to metodę, a raczej całą filozofię sprzątania i mając zaledwie 19 lat zaczęła pracę jako konsultantka "organizowania domu". W Japonii jest stałym gościem programów telewizyjnych, radia, magazynów oraz Internetu. Ci, którzy chcą się zapisać na prywatną konsultację muszą czekać kilka miesięcy.

Wracając do tematu, książka Kondo po części jest biografią, po części kompendium prawd o gospodarstwie domowym, a po części standardowym podręcznikiem z mnóstwem wskazówek i rad. Dla Kondo sprzątanie nie jest tylko udoskonaleniem estetycznym. Książka jest o wpływie emocjonalnym i psychologicznym jaki porządek wywiera na nasze życie.

W dużym uproszczeniu metoda Marie Kondo sprowadza się do hasła: Pozbądź się wszystkiego co nie wnosi radości do Twojego życia! 
Jak się nad tym zastanowić, brzmi to fantastycznie. Wyobraź sobie, że gdzie się nie odwrócisz, na czym nie spocznie Twój wzrok czujesz radość, gdyż zgodnie z zasadą zostawiłaś tylko rzeczy wywołujące w Tobie pozytywne wspomnienia i uczucia. Przyznaję, że ta wizja wydaje mi się tak kusząca, że postanowiłam się zbliżyć do tego stanu. 
Już kilka lat temu zaczęłam wyrzucać ubrania, które były mi obojętne lub których wręcz nie lubiłam. Zostawiłam tylko te, w których wiem, że dobrze wyglądam i bez wstydu mogę w nich wyjść na spotkanie ze znajomymi. Zaś podczas przeprowadzki dokonałam istnej czystki, wyrzucając kilka worków zbędnych przedmiotów.

Metoda KonMari jest dosyć elastyczna. Przykładowo zaleca wyrzucenie wszystkich książek, z którymi nie mamy radosnych wspomnień lub wiemy, że ich nie przeczytamy. Mam słabość do książek i nie mogę powiedzieć, żeby każda z osobna wywoływała we mnie pozytywne uczucia. Jednak fakt posiadania tak dużego księgozbioru mnie cieszy, więc co do zasady nie muszę wyrzucać żadnej książki.
Jeśli natomiast masz rzeczy, które nie wywołują w Tobie pozytywnych uczuć, ale są użyteczne (np. przyrządy kuchenne) Marie Kondo zaleca po prostu zmianę nastawienia i przekonanie siebie, że przedmioty te lubimy.

Czy książka ta zrewolucjonizowała moje życie? Nie, ale wiele z przedstawionych przez autorkę zasad stosowałam już przed lekturą. Dlatego myślę, że dla osoby "zielonej" w temacie organizacji przestrzeni domowej, książka może się okazać objawieniem, ponieważ krok po kroku przeprowadza czytelnika przez proces "odgruzowania" domu.

Wadą książki może być fakt, że jest ona tłumaczeniem publikacji przygotowanej na rynek japoński, dlatego jest bardzo mocno osadzona w japońskim sposobie myślenia. Mam więc wątpliwość, czy książka ta "trafi" do polskiego czytelnika.
Autorka bowiem personifikuje przedmioty codziennego użytku. O torbie pisze na przykład:
Nosi wszystko, nawet jeśli jest przepełniona po brzegi. Kiedy ją odkładasz, często ociera się o ziemię, ale nie usłyszysz od niej skargi, robi co może, żeby cię wspierać. Co za oddany pracownik! Byłoby okrucieństwem nie dać jej odpocząć, przynajmniej w domu.

Kiedy autorka pisze o wyrzucaniu rzeczy również traktuje je jak żywe istoty i odnosi się do nich z ogromnym szacunkiem:
Wyraź im [wyrzucanym gadżetom zdrowotnym] swoją wdzięczność, za to, co wniosły do twojego życia, mówiąc im: "Dziękuję za motywację, jaką mi dałeś podczas zakupu (...). 

Wyrażany w ten sposób szacunek dla przedmiotów może być dla Polaka czymś niezrozumiałym, infantylnym lub wręcz głupim.

Japońska specyfika widoczna jest również w radach dotyczących łazienki (często są to plastikowe moduły, gdzie biorąc prysznic lejesz wodę po wszystkim, dlatego autorka radzi przechowywać tam jak najmniej rzeczy), czy szafy (w japońskich domach najczęściej znajdują się bardzo głębokie, długie na całą ścianę szafy wnękowe, do których autorka sugeruje np. wstawianie innych mebli, takich jak regał z książkami). Te rady pozostają w totalnym oderwaniu od polskich realiów mieszkaniowych.

Reasumując, książkę mogę polecić osobom nieuporządkowanym, gdyż książka w przejrzysty sposób prowadzi czytelnika przez cały proces oczyszczania domu ze zbędnych przedmiotów. Jeśli zdecydujesz się przeczytać "Magię sprzątania" pamiętaj by uzbroić się w dużą dawkę tolerancji na teksty personifikujące przedmioty codziennego użytku. Dla mnie była to ciekawa z kulturowego punktu widzenia lektura, dlatego polecam ją też osobom interesującym się kulturą japońską.

Dla zachęty zamieszczam poniżej filmiki (źródło: youtube.com) z krótka prelekcją na temat metody KonMari oraz instrukcje składania ubrań według metody autorki.













Cytaty zaczerpnięto z książki:
Marie Kondo "Magia sprzątania" Wydawnictwo Muza,2015