wtorek, 11 sierpnia 2015

Naucz dziecko "psiej etykiety"

źródło: pets4homes.co.uk


Wielu ekspertów mówi o pozytywnym wpływie wychowywania dziecka w otoczeniu zwierząt, jednak mało się mówi o tym, że dzieci wychowane ze zwierzętami mają ogromną śmiałość także do tych obcych czworonogów.



Di od urodzenia towarzyszą dwa koty. Jak tylko zaczęła raczkować jej zainteresowanie miauczącą częścią rodziny znacznie się zwiększyło. Zaczęła kłaść się na kotach, ciągnąć za sierść, uszy i wąsy. Natychmiast ruszyłam z odsieczą, ucząc Di jak się głaszcze koty, jak się z nimi bawić, a czego robić nie należy.
Psy na szczęście nie wzbudzały u Di większego entuzjazmu. Aż do momentu, kiedy poznała wesołe boksery swojego ojca chrzestnego. Sprawiała wrażenie jakby toczyła się w niej wewnętrzna walka między chęcią zabawy z psami a lekiem przed ich ekspresywnością. Podchodziła z uśmiechem i wyciągniętą rączką, ale kiedy to psy chciały podejść do niej chowała rączki i siadała na ziemi.
Mimo tego rozdwojenia, od tego momentu Di oszalała na punkcie każdego możliwego zwierzęcia - nawet śledziła kiedyś spacerującego po trawniku bociana.
W tym momencie konieczne staje się wsparcie rodzica. To my musimy nauczyć dziecko jak zachować się przy obcym zwierzęciu. Dzieci są nieprzewidywalne, tak samo jak zwierzęta. Nawet najłagodniejszy pies może zaatakować ponieważ wystraszy się piszczącego dziecka.

Dla bezpieczeństwa naszych dzieci nauczmy je etykiety w postępowaniu z obcymi zwierzakami. Ponieważ nie jestem psim behawiorystą, ani weterynarzem, przeszukałam dla Was szerokie zasoby internetu i oto czego się dowiedziałam.

  1. Po pierwsze naucz dziecko by nigdy nie zbliżało się do obcych zwierząt bez rodzica. Nie podchodźcie też do zwierząt spuszczonych ze smyczy, niezależnie od tego, czy widzisz właściciela.
  2. Po drugie widząc już z daleka psa zwróć uwagę, czy nie ma przy obroży lub smyczy żółtej wstążki.

    źródło: vetco.org


    Projekt Yellow Dog działa w wielu krajach na całym świecie. Właściciele psów skupieni w tym projekcie przyczepiają swoim pupilom żółtą wstążkę, czy chustkę. Jest to znak, że ten pies potrzebuje przestrzeni. Powody mogą być różne. Pies może być na kwarantannie, po zabiegu chirurgicznym, lub może mieć za sobą ciężkie chwile w schronisku. Powodem do zachowania dystansu może być też cieczka, czy odbywany obecnie przez psa trening.

    Jeśli więc zauważysz "żółtego psa" wyjaśnij dziecku czemu nie wolno się do niego zbliżać.
  3. Jeśli pies nie ma żółtego oznaczenia możesz podejść aby zapytać właściciela, czy wolno pogłaskać psiaka.

    Jeśli odpowie, że nie, to nie ma tematu. Nie należy naciskać i prosić o zmianę zdania. Nie to nie. Przyczyny mogą być różne, włączając te dotyczące "żółtych psów", ale właściciel po prostu może nie być świadomy istnienia tego projektu i specjalnego oznaczenia.
  4. Jeśli właściciel się zgodzi można podejść i dać się psu obwąchać. Najlepiej w tym momencie trzymać ręce wzdłuż ciała.
    Pamiętajmy też że kontakt wzrokowy może zostać przez psa odczytany jako wyraz agresji.
    Najlepiej też podchodzić do psa w ciszy. Wiele osób mówi do zwierząt jak do dzieci (wysokim tonem głosu). Dla psa jest to oznaka uległości, co może spowodować agresywne zachowanie zwierzęcia.
  5. Dopiero po tym można wyciągnąć do psa rękę. Najlepiej zwiniętą w pięść (w razie czego ocalisz palce) poniżej psiej głowy (dłoń ponad głową może zostać odebrana jako akt dominacji).

    Jeśli pies się wycofa to zostaw go w spokoju, najwidoczniej nie życzy sobie kontaktu.
  6. Jeśli pies zacznie się łasić lub lizać dłoń, można spróbować pójść o krok dalej. Pogłaszcz psa delikatnie, ale obserwuj jego reakcję. Na wszelki wypadek trzymaj dziecko z dala od psiego pyska.
  7. Dopiero teraz możesz pozwolić dziecku pogłaskać pieska.
Najważniejsze to nauczyć dziecko, by traktowało zwierzę jak istotę ludzką. Dziecko też nie lubi, jak rodzina i znajomi rzucają się na nie i wszyscy chcą całować i przytulać. Tak samo jest ze zwierzętami. Ten nadmiar czułości może być dla nich dyskomfortem.









Źródło:http://www.petful.com/behaviors/how-to-greet-strange-dog/

sobota, 8 sierpnia 2015

Ulubieńcy lipca 2015

źródło:bofido.pl, chanrio.com

Połowa lipca upłynęła nam na urlopie. Tym razem wybraliśmy dosyć odludne lokalizacje, co nie sprzyjało zakupom, czy buszowaniu po internecie. Mimo, to zdążyłam wyłonić kilka zabawnych lub przydatnych rzeczy.

  1. Zacznę od niemiłej przygody, która nam się przydarzyła.
    Kiedy nie patrzyliśmy, Di wzięła z półki tablet i upuściła go na kamienny parapet. Oczywiście szybka rozbiła się w drobny mak.
    Z kolei Smartfon przeżył wakacje w jednym kawałku, aczkolwiek wrócił z pękniętą szybką. Na szczęście eM parę miesięcy wcześniej namówił mnie na zakup ochronnej szybki na ekran. I to ona jak i inne zabezpieczenia telefonu są pierwszym z moich ulubieńców.

    źródło:bofido.pl

    Nawet jeżeli tak jak ja, przez całe życie nie zabezpieczałaś w żaden sposób telefonu, to po pojawieniu się dziecka jest najlepszy moment by to zmienić.
    Ja zdecydowałam się na solidną obudowę firmy Spiegen oraz szybkę na ekran.

    źródło:zolti.myapple.pl

    Ponadto p
    o krótkich poszukiwaniach dowiedziałam się, że niektóre firmy oferują ubezpieczenie szybki. Dopłacając trochę przy zakupie telefonu mamy gwarancję, że jeśli stłucze się szybka (a jest to najczęstsza usterka), naprawa zostanie wykonana bezpłatnie.

  2. W zeszłym miesiącu skupiłam się na produktywnym spędzaniu wolnego czasu w wakacje, zapominając o jednym punkcie: kursy i warsztaty.

    źródło:facebookowy profil kirin kiri-e

    Jeśli marzysz o tym by nauczyć się szyć, to czemu już dziś nie zapiszesz się na kurs podstaw krawiectwa? A może chciałabyś rozwinąć się wewnętrznie? W czerwcu polecałam wykłady on-line i podcasty, ale czemu nie wybrać się na szkolenie, czy warsztaty stacjonarne?
    Kiedy byłam na urlopie macierzyńskim byłam częstym gościem wydarzeń specjalnych w MaMa Cafe. Dzięki temu poznawałam inne kultury, czy też dowiedziałam się jak rozkręcić własny biznes mając dzieci. Zaletą tego konkretnego miejsca jest to, że na wszystkie spotkania można przychodzić z dziećmi.

    Wycinanki, które zrobiłam na warsztatach.

    W przypadku kursów praktycznych nie ma już oczywiście możliwości uczestniczenia z maluchem, ale jeśli tylko masz możliwość zostawić pociechę pod czyjąś opieką warto zrealizować swoje marzenie i poszerzyć horyzonty. 
    Kiedyś chodziłam na kurs kaligrafii, w tym roku zdecydowałam się pójść na warsztaty kiri-e, czyli japońskich wycinanek. Świadomość, że jest to czas dla mnie i, że mimo macierzyństwa można wciąż realizować swoje marzenia jest kojąca. Dodatkowo podczas zajęć wymagających precyzji najlepiej się relaksuję. Stąd mój wybór często pada na warsztaty wymagające koncentracji.

    A Ty o jakim kursie marzysz?

  3. Na koniec chciałabym Wam zaproponować małą zabawę. Jeśli śledzisz mój profil na Facebooku, to z pewnością zauważyłaś już zabawny awatar w stylu postaci japońskiego przedsiębiorstwa Sanrio, który dodałam w piątek.

    źródło:chanrio.com

    Został on wygenerowany na stronie chanrio.com. Pod tym adresem możesz krok po kroku stworzyć swój awatar. Strona jest niestety japońska, ale wierzcie mi, że najważniejsze przyciski są podpisane w języku angielskim, więc dacie radę(^_^).
    Jedyna uwaga, której możecie nie być w stanie przeczytać, to to, że chanrio nie działa na wszystkich przeglądarkach. Na pewno działa na IE i Safari. Z pewnością nie da się zrobić awatara chanrio na Chromie. Nie pamiętam jak to wygląda w przypadku Firefox.

    A więc do dzieła - zrób swój awatar chanrio!

niedziela, 2 sierpnia 2015

Co nie idzie w parze latem?

źródło:simplotfoodservice.com.au i harvesttotable.com

Japończycy bardzo dbają o jakość swoich posiłków. Istotne jest nie tylko używanie świeżych składników sezonowych, ale również spożywanie dań zgodnie z ideologią taiji i medycyną chińską.

Czy zastanawialiście się czasem czemu do głęboko smażonych dań japońskich zawsze podawany jest starty surowy daikon? Otóż zgodnie z medycyną chińską daikon zmniejsza negatywny wpływ tłustej potrawy na wątrobę. Skoro jest szereg połączeń dających pozytywne działanie, jak łatwo się domyśleć są też połączenia, których powinniśmy się wystrzegać, szczególnie w czasie upałów, które obciążają nasze organizmy.

Te negatywne kombinacje to tabeawase [czyt.: tabeałase]. Troskliwi japońscy rodzice od dziecka wpajają swoim pociechom, których połączeń mają unikać. Wiedza ta powtarza jest od tak dawna, że czasem już nawet sami Japończycy nie potrafią wyjaśnić czemu dana kombinacja uważana jest za szkodliwą.

Tak na przykład jest z umeboshi [czyt.: umebosi], czyli marynowaną śliwką/morelą japońską o charakterystycznym słono-kwaśnym smaku i z unagi, czyli grilowanym węgorzem. Od dziesięcioleci mówi się, żeby tych dwóch dań nie łączyć, ale dopiero od niedawna ludzie zaczęli sobie zadawać pytanie czemu? Wiele współczesnych badań potwierdza, że umeboshi  wpływa pozytywnie na trawienie, dlatego połączenie jej z tłustym węgorzem wydaje się wręcz właściwe. Nie udało się znaleźć jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Najbardziej wiarygodne wydaje się wyjaśnienie mówiące o tym, że kiedyś unagi było drogim daniem, dlatego zajadanie go kwaśno-słoną śliwką zabijało cały smak tej wysublimowanej potrawy. I stąd aby ludzie nie zatracali przyjemności z konsumpcji drogiego węgorza odradzano jedzenie przy tym umeboshi.

Kolejna kombinacja przed, którą przestrzegany jest każdy Japończyk to łączenie potraw ciężkostrawnych z takimi, które są zimne i zawierają dużo wody. Jeśli więc jesteś fanem tempury, nie polecam popijać tego dania szklanką zimnej wody, czy zajadać arbuzem. Czy popiłbyś szklanką zimnej wody porcję placków ziemniaczanych, czy bigosu? Mnie już na samą myśl mdli, więc chyba coś w tym jest.

Na liście kombinacji zakazanych latem znajduje się też połączenie razem potraw ciężkostrawnych, jak na przykład makaron z agar-agar i surowe jajka.
Przyczyny tej przestrogi szukać nie trzeba. Wystarczy, że wycieńczony upałem organizm obciążymy jedną trudną do strawienia potrawą - dwie mogą już wywołać poważny ból brzucha.

Innym często powtarzanym latem błędem jest spożywanie samych zimnych potraw. Teoretycznie wydaje się to normalne. Kiedy żar leje się z nieba nie myślimy o jedzeniu ciepłych rzeczy. Wolimy zimne napoje, lody, owoce, chłodniki, czy zimny domowy makaron ze śmietaną i truskawkami. Ale paradoksalnie jedząc same zimne i mokre potrawy też możemy sobie zaszkodzić, ponieważ spożywanie tego typu dań blokuje najlepszy system chłodzenia jakim dysponuje nasz organizm, czyli pocenie.

W Polsce też mamy na podorędziu kilka mądrości dotyczących złych kombinacji dań. Najbardziej wryła mi się w pamięć, ta dotycząca nie łączenia czereśni z przetworami mlecznymi.
A jakie szkodliwe kombinacje znacie Wy?









Przykłady zaczerpnięte z japantimes.co.jp