Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książka. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 6 września 2015

RECENZJA: Marie Kondo - Kobieta nie większa od miotły, ale skuteczniejsza od odkurzacza



W Wielkiej Brytanii mają Anthea Turner, w Polsce mamy Małgorzatę Rozenek, zaś Japończycy mają Marie Kondo. Marie Kondo znana jest przede wszystkim ze swojej metody "odgracania" domu zwanej KonMari. Ostatnio stała się też znana szerszemu gronu, a to za sprawą publikacji książki, która została wydana w 30 krajach. Polskim czytelnikom znana jest pod tytułem "Magia sprzątania. Japońska sztuka porządkowania i organizacji".

Marie Kondo jest konsultantką "organizowania domu" oraz autorką wielu publikacji na ten temat. Zajmuje się tym już od ponad 20 lat. Porządkami zainteresowała się mając 5 lat. Wówczas z upodobaniem przeglądała magazyny dla gospodyń domowych kupowane przez mamę. W młodzieńczych latach wciąż poszukiwała idealnej metody na uporządkowanie swojego pokoju, a potem kolejnych pomieszczeń w domu. Chcąc odnaleźć jakąś zależność między bałaganiarstwem a osobowością lub temperamentem, poświęciła się nawet poznaniu ludzkiej psychiki. Doszła jednak do konkluzji, że takowej korelacji nie ma. Stworzyła za to metodę, a raczej całą filozofię sprzątania i mając zaledwie 19 lat zaczęła pracę jako konsultantka "organizowania domu". W Japonii jest stałym gościem programów telewizyjnych, radia, magazynów oraz Internetu. Ci, którzy chcą się zapisać na prywatną konsultację muszą czekać kilka miesięcy.

Wracając do tematu, książka Kondo po części jest biografią, po części kompendium prawd o gospodarstwie domowym, a po części standardowym podręcznikiem z mnóstwem wskazówek i rad. Dla Kondo sprzątanie nie jest tylko udoskonaleniem estetycznym. Książka jest o wpływie emocjonalnym i psychologicznym jaki porządek wywiera na nasze życie.

W dużym uproszczeniu metoda Marie Kondo sprowadza się do hasła: Pozbądź się wszystkiego co nie wnosi radości do Twojego życia! 
Jak się nad tym zastanowić, brzmi to fantastycznie. Wyobraź sobie, że gdzie się nie odwrócisz, na czym nie spocznie Twój wzrok czujesz radość, gdyż zgodnie z zasadą zostawiłaś tylko rzeczy wywołujące w Tobie pozytywne wspomnienia i uczucia. Przyznaję, że ta wizja wydaje mi się tak kusząca, że postanowiłam się zbliżyć do tego stanu. 
Już kilka lat temu zaczęłam wyrzucać ubrania, które były mi obojętne lub których wręcz nie lubiłam. Zostawiłam tylko te, w których wiem, że dobrze wyglądam i bez wstydu mogę w nich wyjść na spotkanie ze znajomymi. Zaś podczas przeprowadzki dokonałam istnej czystki, wyrzucając kilka worków zbędnych przedmiotów.

Metoda KonMari jest dosyć elastyczna. Przykładowo zaleca wyrzucenie wszystkich książek, z którymi nie mamy radosnych wspomnień lub wiemy, że ich nie przeczytamy. Mam słabość do książek i nie mogę powiedzieć, żeby każda z osobna wywoływała we mnie pozytywne uczucia. Jednak fakt posiadania tak dużego księgozbioru mnie cieszy, więc co do zasady nie muszę wyrzucać żadnej książki.
Jeśli natomiast masz rzeczy, które nie wywołują w Tobie pozytywnych uczuć, ale są użyteczne (np. przyrządy kuchenne) Marie Kondo zaleca po prostu zmianę nastawienia i przekonanie siebie, że przedmioty te lubimy.

Czy książka ta zrewolucjonizowała moje życie? Nie, ale wiele z przedstawionych przez autorkę zasad stosowałam już przed lekturą. Dlatego myślę, że dla osoby "zielonej" w temacie organizacji przestrzeni domowej, książka może się okazać objawieniem, ponieważ krok po kroku przeprowadza czytelnika przez proces "odgruzowania" domu.

Wadą książki może być fakt, że jest ona tłumaczeniem publikacji przygotowanej na rynek japoński, dlatego jest bardzo mocno osadzona w japońskim sposobie myślenia. Mam więc wątpliwość, czy książka ta "trafi" do polskiego czytelnika.
Autorka bowiem personifikuje przedmioty codziennego użytku. O torbie pisze na przykład:
Nosi wszystko, nawet jeśli jest przepełniona po brzegi. Kiedy ją odkładasz, często ociera się o ziemię, ale nie usłyszysz od niej skargi, robi co może, żeby cię wspierać. Co za oddany pracownik! Byłoby okrucieństwem nie dać jej odpocząć, przynajmniej w domu.

Kiedy autorka pisze o wyrzucaniu rzeczy również traktuje je jak żywe istoty i odnosi się do nich z ogromnym szacunkiem:
Wyraź im [wyrzucanym gadżetom zdrowotnym] swoją wdzięczność, za to, co wniosły do twojego życia, mówiąc im: "Dziękuję za motywację, jaką mi dałeś podczas zakupu (...). 

Wyrażany w ten sposób szacunek dla przedmiotów może być dla Polaka czymś niezrozumiałym, infantylnym lub wręcz głupim.

Japońska specyfika widoczna jest również w radach dotyczących łazienki (często są to plastikowe moduły, gdzie biorąc prysznic lejesz wodę po wszystkim, dlatego autorka radzi przechowywać tam jak najmniej rzeczy), czy szafy (w japońskich domach najczęściej znajdują się bardzo głębokie, długie na całą ścianę szafy wnękowe, do których autorka sugeruje np. wstawianie innych mebli, takich jak regał z książkami). Te rady pozostają w totalnym oderwaniu od polskich realiów mieszkaniowych.

Reasumując, książkę mogę polecić osobom nieuporządkowanym, gdyż książka w przejrzysty sposób prowadzi czytelnika przez cały proces oczyszczania domu ze zbędnych przedmiotów. Jeśli zdecydujesz się przeczytać "Magię sprzątania" pamiętaj by uzbroić się w dużą dawkę tolerancji na teksty personifikujące przedmioty codziennego użytku. Dla mnie była to ciekawa z kulturowego punktu widzenia lektura, dlatego polecam ją też osobom interesującym się kulturą japońską.

Dla zachęty zamieszczam poniżej filmiki (źródło: youtube.com) z krótka prelekcją na temat metody KonMari oraz instrukcje składania ubrań według metody autorki.













Cytaty zaczerpnięto z książki:
Marie Kondo "Magia sprzątania" Wydawnictwo Muza,2015

środa, 8 października 2014

RECENZJA: W Paryżu dzieci nie grymaszą (Pamela Druckerman)


Kto by się spodziewał, że z wizyty u neurologa wrócę z nową pozycją na liście książek do przeczytania.
Jak to się stało? Otóż podczas badania rozentuzjazmowana Pani doktor widząc mój pokaźnych rozmiarów brzuszek, zaczęła opowiadać, że właśnie została babcią i stąd jest na bieżąco z książkami o macierzyństwie. Szczególnie była pod wrażeniem jednej: „W Paryżu dzieci nie grymaszą” Pameli Druckerman (Wydawnictwo Literackie).

Jako psycholog międzykulturowy koniecznie musiałam to przeczytać, bowiem książkę tę napisała amerykańska dziennikarka, która przeprowadziła się do Paryża. Tam urodziła córkę (Bean), a potem bliźniaki (Leo i Joey).

Na wstępie dowiadujemy się, że po urodzeniu córki autorka ze zdziwieniem odkryła, iż większość francuskich dzieci jest cierpliwa, je z apetytem i grzecznie się bawi – czego niestety nie mogła powiedzieć o Bean. Rozpoczęła więc  „dochodzenie” mające na celu rozwiązanie tej zagadki.

Na kolejnych stronach Druckerman odkrywa francuskie tajniki wychowania. Co ciekawe autorka stwierdza, że wychowanie we Francji jest bardzo ujednolicone – wszystkie matki, a nawet instytucje publiczne takie jak żłobki, kształtują dzieci w ten sam sposób. Jest to o tyle zaskakujące, że w Polsce raczej każdy wychowuje dzieci "po swojemu" – nie ma jakiegoś jednego modelu powielanego przez większość.
Jednocześnie każda francuska metoda wychowawcza została przez autorkę poparta literaturą oraz wypowiedziami ekspertów. Jest to moim zdaniem największa wartość tej książki, gdyż pokazuje, że te sposoby nie są wyssane z palca, lecz mają naukowe podłoże i uzasadnienie.

Będąc bogatszą o, nabytą podczas „dochodzenia”, wiedzę, Druckerman postanawia wychować bliźnięta zgodnie z francuskimi kanonami. Co ciekawe według autorki ten „eksperyment” się powiódł.

Książka jest napisana lekko i zabawnie, ale jednocześnie stanowi francuską instrukcję obsługi dziecka.
Oczywiście nie trzeba się zgadzać z opisanymi metodami, ale moim zdaniem warto poszerzyć horyzonty i dokonać świadomego wyboru.


Na zdjęciu gâteau au yaourt, czyli lekkie ciasto jogurtowe, które według autorki, francuskie mamy pieką ze swoimi pociechami, jak tylko te zaczną siadać. Upiekłam, z przepisu zamieszczonego w recenzowanej książce, z pomocą dziewięciomiesięcznej Di.


środa, 17 września 2014

RECENZJA: Zwierzęta w zoo (Sławomir Gowin)


Kiedy lekarz powiedział, że urodzi  się dziewczynka, mąż skwitował No! To teraz już wiadomo na co będziesz przepuszczać pół wypłaty – na ubranka dla córeczki. A jednak całkowicie go zaskoczyłam.
W moim domu jest blisko 1000 książek. Uwielbiam czytać i kocham książki – koniecznie te papierowe, pachnące farbą drukarską. I tak, nawet nie zorientowałam się,  kiedy zaczęłam kupować książeczki dla Di.

Jednak książka, o której chciałam dzisiaj napisać nie została kupiona przeze mnie, lecz przez moją mamę. Mowa tu o książce Zwierzęta w zoo autorstwa Sławomira Gowina wydanej przez wydawnictwo Wilga. Di dostała ją w prezencie jak miała 5 miesięcy i już od pierwszego dnia stała się jej ulubioną… zabawką. Tak. Nie pomyliłam się. Obserwując radość Di, kiedy wyciągam tę książeczkę  i sposób w jaki zarządza jej czytaniem, stwierdzam, że jest to dla niej świetna zabawa.


Na dziesięciu kartonowych stronach napisany jest zabawny wierszyk o rozśpiewanych zwierzętach – każda strona poświęcona jest innemu zwierzakowi (małpy, słoń, wilk, lew i delfin), a co najważniejsze przewracając kartę słychać odgłos „paszczowy” odpowiedniego bohatera. Strony są oczywiście pięknie ilustrowane, dlatego mamy mnóstwo możliwości czytania tej książki. Najmłodsze dziecko będzie miało frajdę z odtwarzanych dźwięków, trochę starsze, może cieszyć zabawna treść i barwne rysunki, a  jeszcze starsze dzieci możemy pytać o to, co znajduje się na ilustracjach, lub bawić się w znajdowanie, czy liczenie roślinek i zwierzątek. Obecnie dziewięciomiesięczna Di lubi sama przewracać strony, zatrzymując się na ulubionych dźwiękach. Ale uwaga – ze względu na mechanizm nie wolno zostawiać dziecka poniżej trzeciego roku życia sam na sam z książką.

Jeśli spodoba Ci się zrecenzowana książeczka, warto wiedzieć, że z tej serii pojawiły się również Zwierzęta na wsi, jednak zauważyłam, że zawarte w niej dźwięki kotka, konia, krowy, kaczki i psa nie przykuwają uwagi Di tak jak dźwięki zwierząt egzotycznych.


Zachęconych recenzją informuję, że Wilga wypuszcza raczej krótkie serie książek, dlatego najłatwiej dostać te książki w sklepach on-line.
Miłej lektury i zabawy (^_^)