środa, 8 października 2014

RECENZJA: W Paryżu dzieci nie grymaszą (Pamela Druckerman)


Kto by się spodziewał, że z wizyty u neurologa wrócę z nową pozycją na liście książek do przeczytania.
Jak to się stało? Otóż podczas badania rozentuzjazmowana Pani doktor widząc mój pokaźnych rozmiarów brzuszek, zaczęła opowiadać, że właśnie została babcią i stąd jest na bieżąco z książkami o macierzyństwie. Szczególnie była pod wrażeniem jednej: „W Paryżu dzieci nie grymaszą” Pameli Druckerman (Wydawnictwo Literackie).

Jako psycholog międzykulturowy koniecznie musiałam to przeczytać, bowiem książkę tę napisała amerykańska dziennikarka, która przeprowadziła się do Paryża. Tam urodziła córkę (Bean), a potem bliźniaki (Leo i Joey).

Na wstępie dowiadujemy się, że po urodzeniu córki autorka ze zdziwieniem odkryła, iż większość francuskich dzieci jest cierpliwa, je z apetytem i grzecznie się bawi – czego niestety nie mogła powiedzieć o Bean. Rozpoczęła więc  „dochodzenie” mające na celu rozwiązanie tej zagadki.

Na kolejnych stronach Druckerman odkrywa francuskie tajniki wychowania. Co ciekawe autorka stwierdza, że wychowanie we Francji jest bardzo ujednolicone – wszystkie matki, a nawet instytucje publiczne takie jak żłobki, kształtują dzieci w ten sam sposób. Jest to o tyle zaskakujące, że w Polsce raczej każdy wychowuje dzieci "po swojemu" – nie ma jakiegoś jednego modelu powielanego przez większość.
Jednocześnie każda francuska metoda wychowawcza została przez autorkę poparta literaturą oraz wypowiedziami ekspertów. Jest to moim zdaniem największa wartość tej książki, gdyż pokazuje, że te sposoby nie są wyssane z palca, lecz mają naukowe podłoże i uzasadnienie.

Będąc bogatszą o, nabytą podczas „dochodzenia”, wiedzę, Druckerman postanawia wychować bliźnięta zgodnie z francuskimi kanonami. Co ciekawe według autorki ten „eksperyment” się powiódł.

Książka jest napisana lekko i zabawnie, ale jednocześnie stanowi francuską instrukcję obsługi dziecka.
Oczywiście nie trzeba się zgadzać z opisanymi metodami, ale moim zdaniem warto poszerzyć horyzonty i dokonać świadomego wyboru.


Na zdjęciu gâteau au yaourt, czyli lekkie ciasto jogurtowe, które według autorki, francuskie mamy pieką ze swoimi pociechami, jak tylko te zaczną siadać. Upiekłam, z przepisu zamieszczonego w recenzowanej książce, z pomocą dziewięciomiesięcznej Di.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz