źródło: http://thecolleyhouse.org/ |
Trzy dni temu obudziłam się z potwornym
bólem zatok, gardła i katarem. Z punktualnością godną szwajcarskiego zegarka Di
zaczęła oznajmiać wszem i wobec, że oto się przebudziła i żąda śniadania, tu i
teraz, natychmiast! Zwlokłam się z łóżka, by przygotować jej posiłek
przeklinając ból, który rozsadzał mi czaszkę. Gdy Di ciumkała w zamyśleniu banana,
a ja siedziałam z termoforem ogrzewającym zatoki, powoli zaczęło do mnie docierać, że oto jestem
matką, a moja „szefowa” nie uznaje urlopów, ani L4.
Jeszcze
rok temu eM kazałby mi położyć się do łóżka, przyniósłby mi książkę, herbatę z
sokiem malinowym, śniadanie i niezbędne medykamenty. Ale wraz z narodzinami Di
straciłam te przywileje. Matka ma zacisnąć zęby, faszerować się lekami i
dzielnie stawiać czoła objawom choroby oraz pomysłowości i ruchliwości dziecka.
Kiedy
wreszcie na chwilę usiadłam, powróciłam myślami do dzieciństwa. Jak cudownie było
chorować. Rozkosznie jest od czasu do czasu poczuć, że ktoś się o ciebie martwi,
rozpieszcza Cię i troszczy się o Ciebie. Możesz być przeżywającym bunt
nastolatkiem i przeklinać rodziców, ale kiedy zachorujesz, nagle przypominasz sobie,
że nie ma nic lepszego niż mama. Zupełnie jak w tej piosence:
Na wiosenne osłabienie,
Na bezsenność i
znużenie,
Bicie serca i miganie
czarnych plam,
Na zadyszkę i na
dreszcze,
Sam już nie wiem, na
co jeszcze
Jedną radę, dobrą radę
wszystkim dam
Witamina M
Jedyny lek uniwersalny!
Witamina M
Fatalny koi stan!
Wprawdzie Bohdan Czyżewski miał na myśli miłość romantyczną, ale czy miłość matki nie jest najlepszą witaminą? I nawet kiedy się wyprowadzisz i założysz własną
rodzinę, mama wciąż gotowa jest ruszyć Ci na ratunek i o pierwszej w nocy wpada
do ciebie z arsenałem leków, bo dopadła Cię grypa żołądkowa, a Twój mąż jest w
delegacji. W końcu „pracę” matki wykonujesz przez 365 dni w roku. Wymaga ona
wielu talentów i umiejętności - szczególnie personalnych. Musisz być mistrzem
zarządzania czasem i komunikacji (na początku niewerbalnej), trochę
marketingowcem, negocjatorem i logistykiem, zaś postawy medycyny i psychologii społecznej
należy mieć w małym paluszku. Do tego przydałaby się szczypta kreatywności i
talentów aktorskich, plastycznych i, rzecz jasna, muzycznych. I wiecie co, to
chyba najlepiej płatna „praca”. Wynagrodzenie, jednak nie jest wypłacane w
złotówkach, ani w euro, lecz w buziakach, uśmiechach i „przytulaskach”.
Z
zadumy wyrwała mnie Di, której znudziło się raczkowanie za kotami i przypuściła
frontalny atak na mnie. Wdrapała mi się na kolana i z szerokim uśmiechem
zaczęła ciągnąć za włosy. Cóż może mnie też uzdrowi witamina M, zaaplikowana
przez małą Di(^_^).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz