czwartek, 25 września 2014

W poszukiwaniu straconego czasu

Źródło: http://www.lynnegolodner.com/

Benjamin Franklin powiedział kiedyś, że „Na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki.”. Śmiem twierdzić, iż Franklin był  w błędzie. Poza śmiercią i podatkami pewne jest również, to, że kiedy jest ważne wyjście to nie ma się w co ubrać oraz, że zawsze na coś brakuje czasu.

Pierwszy raz w literaturze motyw podróży w czasie, pojawił się w roku 1733, kiedy Samuel Madden umiejscowił akcję opowiadania Memoirs of te Twentieth Century w latach 1997-1998. Od tamtej pory autorzy coraz częściej wysyłali bohaterów w przyszłość lub przeszłość albo, tak jak Dickens w Opowieści Wigilijnej, i tu i tu. Twórcy filmowi również nie pozostawali w tyle. Nie mogę pominąć takich klasyków jak seria Powrót do przyszłości, Terminator, czy polskie Seksmisja oraz Ile waży koń trojański?. Skąd w nas taka fascynacja czasem? Może dlatego, że czas jest naszym głównym zasobem nieodnawialnym.

Pojęcie czasu jest psychicznym wytworem człowieka, pozwalającym mu na przystosowanie się do zmian otoczenia. Kiedy pozostajemy w bezruchu, nie jesteśmy zaangażowani w żadną konkretną czynność, czas wlecze się niemiłosiernie, lecz kiedy pochłonięci jesteśmy jakimś zajęciem godzina mija, jakby to była minuta.

Odkąd pamiętam, niezależnie od tego ile miałam zajęć, czy obowiązków, zawsze narzekałam na brak czasu. Kiedy urodziła się Di stwierdziłam, że opieka nad dzieckiem pochłania go jeszcze więcej. Jak sobie z tym poradzić? Kluczem do sukcesu okazały się dobra organizacja i wielozadaniowość.

  1. Byłoby dłuższe lato gdyby nie zima

    Po pierwsze nie ma takiej wymówki jak, „nie miałam czasu”. Trzeba go po prostu efektywniej wykorzystywać. Czasem oznacza to rezygnację z jednej czynności – przeważnie ze snu -
     na korzyść drugiej.

  2. Gdzie głowa rządzi, tam człowiek nie błądzi

    Podstawą organizacji jest dla mnie terminarz – do niego zaglądam od razu po przebudzeniu i towarzyszy mi on przez cały dzień. W nim spisuję zaplanowane spotkania, kto się zajmuje dzieckiem i w jakich godzinach pracuje mąż (uroki wolnego zawodu), jak również co muszę zrobić, kupić i ugotować. W kalendarzu zapisuję też to o czym chciałabym napisać na blogu. Reasumując, terminarz jest moim kompasem.

  3. Albo rybki albo akwarium

    Czas nie jest z gumy i jak dotąd nie słyszałam, żeby komuś powiodły się próby podróżowania w czasie, dlatego nie mamy wyjścia i musimy sobie radzić z użyciem środków konwencjonalnych. Kluczem jest tu właściwe priorytetyzowanie oraz delegowanie zadań. Dla przykładu, w najbliższym czasie potrzebuję zaopatrzyć się w pokrowiec na sofę. Mogłabym pożyczyć od Babci maszynę do szycia i sama coś wyczarować, ale cenię mój czas i myślę, że lepiej i szybciej zrobi to krawcowa, a ja ten czas będę mogła spędzić z rodziną, a to jest bezcenne.

    Poza tym należy ujarzmić tzw. pożeracze czasu. Jeśli przez 2-3 dni będziesz szczegółowo zapisywać co robiłaś i ile czasu to zajęło (każdą rozmowę telefoniczną, surfowanie po Internecie, jak i gotowanie obiadu, sprzątanie itp.), to po przeanalizowaniu notatek łatwo wykryjesz czynności, które nic nie wniosły, a zajęły dużo czasu. Jeśli chcesz działać efektywnie niestety musisz zrezygnować z tego, co zabiera czas, a nic nie wnosi, lub wyznaczyć sobie sztywne ramy i konsekwentnie się ich trzymać, np. surfować po Internecie będziesz przez godzinę dziennie (możesz nawet pójść o krok dalej i wyznaczyć konkretne godziny na korzystanie z komputera).
    Oczywiście nie rezygnuj z relaksu. Wyznacz czas na odpoczynek i czynność, która naprawdę Cię odpręży. Może gorąca kąpiel, lub czytanie książki?

  4. Co masz zrobić jutro zrób dziś

    Działania i pomysły dzieci są tak nagłe i spontaniczne, że czasem po interwencji nie pamiętasz już co miałaś zrobić. Moją złotą zasadą jest: jeśli zauważysz, że trzeba zrobić coś co zajmuje maksymalnie 3 minuty (np. odstawienie czegoś na miejsce, wyrzucenie jakiegoś śmiecia, przyszycie guzika) zrób to od razu, ponieważ gwarantuję, że w 90% przypadków zaraz o tym zapomnisz. Czynności wymagające więcej uwagi spisz wraz z informacją ile czasu może zająć ich realizacja. Dzięki temu, jak trafi się parę wolnych minutek, będziesz wiedziała, na które zadanie warto się porwać.

  5. Co za dużo, to niezdrowo

    A jednak, matka musi dużo i to na raz. Wielozadaniowość, czyli inaczej 
    multitasking to klucz do pogodzenia natłoku obowiązków. Najlepiej zastanowić się, czy są takie czynności, które da się połączyć w pary i właśnie w takiej kombinacji je wykonywać. Jeśli nigdy nie rezygnujesz z wieczornych wiadomości, może w tym czasie uprasujesz ubrania? Będąc na spacerze z dzieckiem można wykonać szereg rozmów telefonicznych (np. poumawiać wizyty lekarskie), a nawet dzięki współczesnej technologii możemy zrobić zakupy z sklepie internetowym. Aby nie być gołosłowną pisząc ten artykuł maluję paznokcie (^_-).
    Zwróć jednak uwagę na to, że wymienione przeze mnie pary czynności nie wymagają dużej uwagi. Odradzam wykonywanie na raz kilku czynności wymagających skupienia, czy przemyślenia, ponieważ konieczność mentalnego przeskakiwania z tematu na temat, niepotrzebnie wydłuży czas realizacji zadania.


  6. Co dwie głowy, to nie jedna

    Jeśli tak jak ja jesteś matką pracującą, nie ma powodów, dla których Ty miałabyś być dodatkowo odpowiedzialna za porządek w domu i dziecko. Podzielcie się obowiązkami z mężem/partnerem, np. Ty pierzesz, On zmywa, Ty sprzątasz kuchnię, On - łazienkę itp. Jeśli macie już większe dzieci, je też warto włączyć w sprzątanie.
    A może jeśli obydwoje pracujecie warto rozważyć wynajęcie pomocy do sprzątania [patrz punkt 4]. Wówczas obowiązków do podziału będzie mniej i więcej czasu będziecie mogli spędzić na dworze lub na wspólnej zabawie.

  7. Czego nie można zmienić, trzeba polubić!

    Każdy ma jakieś obowiązki domowe, których nie lubi. Ja ze względów medycznych nienawidzę odkurzać, bo po pięciu minutach potwornie bolą mnie plecy. Mąż natomiast zrobi wszystko, a przynajmniej wiele, aby nie prasować. Dlatego moim obowiązkiem jest prasowanie, a jego – odkurzanie [patrz punkt 6]. Ale są też czynności, których żadne z nas nie lubi. Wtedy zbieramy te nasze nieulubione zadania i negocjujemy, kto czym się będzie zajmował. I cóż, wtedy, pozostaje nam tylko polubić te obowiązki

    Zatem do dzieła!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz