poniedziałek, 5 stycznia 2015

RECENZJA: Hity grudnia 2014



Ten post powstał absolutnie spontanicznie i bez współpracy z żadnymi firmami! Myślę, że sponsorem tego "odcinka" jest echo Świątecznej atmosfery i wesołe łaskotanie podniebienia przez bąbelki wina musującego.


Otóż stało się tak, że w minionym miesiącu trafiłam na kilka produktów wybitnie zasługujących na pochwałę, co też niniejszym czynię:

  1. Zacznę od kawy Hazelnut Dessert z serii Variations od Nespresso.

    źródło:prwebme.com

    Wyznaję zasadę, że kawa ma być mocna! Gęsta i czarna jak smoła! Trzeźwić ma mnie już sam jej zapach! Nie uznaję kawy z mlekiem, czy z cukrem - chyba, że chcę zjeść deser, ale na deser to już wolę jakieś porządne ciacho, a nie latte, frappe, czy inną zbrodnię na biednych, bogu ducha winnych, ziarnkach kawy.
    Moja słabość do próbowania nowości sprawiła, że kupiłam rzeczoną kawę w kapsułkach i... padłam niczym rażona ciosem Pudziana!
    Wierzcie lub nie, ale ta kawa ma aromat nutelli! Jak napisałam jest to sam czekoladowo-orzechowy aromat, bez cienia słodyczy (skład to kawa i aromat). Kawa jest tak pyszna, że szybko zebrałam się z podłogi, by wychłeptać zawartość filiżanki do końca.
    Producent pisze na swojej stronie, że aromat orzechów laskowych połączony ze słodkimi nutami karmelowymi kawy livanto przypominają smak maślanych herbatników domowej roboty. Nie jadłam nigdy maślanych herbatników domowej roboty i moje prostackie podniebienie czuje tylko nutellę, ale kawa jest pyszna, więc polecam.
    Jeśli jesteście fanami takich eksperymentów to czym prędzej lećcie złożyć zamówienie, ponieważ ta kolekcja jest limitowana.

  2. Na Świątecznym Jarmarku pod Stadionem Narodowym eM kupił punkt drugi na mojej liście hitów grudnia: Czekoladę mleczną o smaku grzańca od Wedla.

    źródło:bdsklep.pl
    Nie przepadam za słodyczami (wolę słone przekąski), ale ta czekolada jest wyjątkowa.
    Nadzienie jest dwupiętrowe. Dolna warstwa to typowe nadzienie o smaku praliny, czyli delikatne mleczno-kakaowe. Cała magia dzieje się na drugim pięterku, gdzie znajduje się nadzienie o smaku grzańca. Nie ma ono konsystencji gęstego syropu (co sugeruje rysunek na opakowaniu), raczej gęstego kremu. W smaku da się wyczuć wyraźnie smak wiśni i przypraw korzennych oraz nutkę alkoholu (w składzie faktycznie jest spirytus). Mój grudniowy duet to filiżanka kawy (w tym połączeniu klasycznej, nie smakowej) i kosteczka czekolady o smaku grzańca!
  3. Grudzień był dla nas bardzo intensywny (Mikołajki, urodziny Di, Święta i Sylwester). Wymagało to więcej nakładu czasu, więc Kojący krem-żel pod oczy firmy Bandi, okazał się naprawdę przydatny.

    źródło:bandi.pl

    Nie będę się na jego temat rozpisywać, ponieważ jego recenzję znajdziesz TUTAJ.
    Najważniejsza informacja jest taka, że skutecznie niweluje on sińce i opuchliznę pod oczami.
  4. Pamiętacie bajki odtwarzane na winylach? "Ośla Skórka", "Wyprawa na Szklaną Górę", czy "Wielka Niedźwiedzica"? My z siostrą uwielbiałyśmy ich słuchać. Teraz za sprawą Wydawnictwa "Bajki-Grajki" także Wasze dzieci mogą posłuchać Waszych ulubionych bajek z dzieciństwa.

    źródło:bajki-grajki.pl

    Na stronie bajki-grajki.pl znajduje się szeroki wybór bajek wydanych w latach 70-tych, 80-tych i 90-tych na winylach lub kasetach. Tym razem bajki wydane są jednak na CD. Wybór jest naprawdę ogromny, ponieważ aktualnie dostępnych jest ponad 100 tytułów.
    Di dostała na razie 3 płyty, ale kolekcja z pewnością się powiększy(^_^)
  5. Na liście grudniowych hitów postanowiłam również umieścić ręcznie robione dekoracje.



    Może nie do końca pasuje do tej listy, ale właśnie w tym miesiącu po raz pierwszy porwałam się na samodzielne przygotowywanie dekoracji (było o tym TUTAJ) i uważam, że to świetny sposób na tanie i efektowne przystrojenie domu na przyjęcie urodzinowe. Jest to może nie tyle hit grudnia, co moje odkrycie grudnia!
  6. Na koniec dorzucam jeszcze coś od Di, czyli Szczeniaczkowy chodzik-jeździk od FisherPrice. 

    źródło:sklep.megadyskont.pl

    Di nie śpieszy się jakoś z nauką chodzenia i na razie poza tym, że potrafi samodzielnie stanąć, to chodzenie uprawia tylko przy meblach. Szczeniaczkowy chodzik otrzymała w prezencie urodzinowym, chociaż wypatrzyłam go już w czerwcu. Nie lubię mnożyć bytów dlatego zależało mi na zabawce, która połączy kilka funkcji, dzięki czemu będzie służyć latami. Na aktualnym etapie rozwoju służy Di za chodzik, ale w bardzo prosty sposób przekształca się go w jeździk (to dla nieco starszych dzieci). Dodatkowo Szczeniaczek ma sorter. Załączonymi klockami możemy go też "nakarmić" (pyszczek się otwiera i wrzucone do niego klocki wpadają do "brzuszka"). Kiedy piesek jest w ruchu kręci głową i (przy odpowiednich ustawieniach) mówi lub śpiewa. Di uwielbia go pchać, a kiedy już się zmęczy lub znudzi to siada przed nim i wciska guziczki i nosek pieska, uruchamiając piosenki lub teksty. Di do tej pory nie miała, żadnej zabawki z przyciskami, dlatego uważam to za doskonały wybór. Tych, którzy mają dosyć wciąż grających zabawek ucieszy fakt, że w zabawce nie tylko można wybrać tryb zabawy, piosenek lub nauki, ale można też wybrać dwa tryby głośności lub w ogóle wyłączyć dźwięk.
    Zabawka nie należy do tanich (my znaleźliśmy za 230zł), ale biorąc pod uwagę ogrom funkcji i jakość zabawek FisherPrice, uważam, że Szczeniaczek jest wart tych pieniędzy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz