sobota, 24 stycznia 2015

Pstryku Smyku, czyli jak zachować wspomnienia z dzieciństwa

źródło:harfay.com

Di jest naszym pierwszym dzieckiem. Ba! Jest jedynym brzdącem w rodzinie! A to zobowiązuje do tzw. syndromu pierwszego dziecka. Nie należę do osób, które wrzucają na Facebooka setki zdjęć swojej pociechy (policzyłam - przez 13 m-cy wrzuciłam ich dokładnie 6) i trzęsą się nad każdym upadkiem dziecka, albo nad tym że memłało w buzi liść. Przyznaję jednak, że mam fioła na punkcie zdjęć. Dzieci tak szybko się zmieniają, że po chwili zapominamy jakie były kiedy miały miesiąc, czy półroku. Dlatego niezależnie od tego czy masz pierwsze, drugie, czy trzecie dziecko warto uwieczniać je na fotografiach i filmach.

Chcąc sprawdzić do kogo jest podobna Di wyciągnęliśmy z eM nasze zdjęcia z dzieciństwa. Moich zdjęć z pierwszego roku życia było może ze 20. eM miał swoich zdjęć ze 100, jak nie więcej. Dlaczego tak się stało? Myślę, że są dwa główne powody. Przede wszystkim eM jest pierwszym dzieckiem. A więc wiadomo, że pierwszy ząbek, pierwszy stały pokarm, czy jego pierwszy kroczek były pierwsze nie tylko dla niego, ale dla całej rodziny. Po drugie tata eM jest pasjonatem fotografii i nawet toporne radzieckie lustrzanki nie stanowiły dla niego problemu. Ja dla odmiany jestem drugim dzieckiem, a więc każdy mój kamień milowy był już dla moich rodziców niczym zeszłoroczny śnieg. Moi rodzice nie są też fanami fotografii, a pamiętajmy, że trzeba mieć minimum wiedzy i umiejętności, żeby robić zdjęcia za pomocą reliktów tamtej epoki (pierwsza połowa lat 80-tych).

Dzisiaj jesteśmy w o niebo lepszej sytuacji. Nawet największy laik znajdzie na rynku taki aparat, który pozwoli mu uwieczniać postępy i rozwój dziecka i to nie tylko w formie fotografii, lecz również na filmach.
A komórki? Ostatni telefon komórkowy, który nie miał wbudowanego aparatu fotograficznego pożegnałam 10 lat temu. Większość znanych mi osób ma telefony z aparatami robiącymi zdjęcia na tyle dobrej jakości, że można spokojnie zrobić z nich odbitki. Współcześni rodzice nie mają więc chyba żadnej wymówki przed regularnym robieniem zdjęć swoim pociechom. I dobrze! Róbmy tych zdjęć (i filmów) jak najwięcej, bo "to se ne vrati, Pane Havranek. To se ne vrati...".


źródło:story of this life
Czy Twój album w komórce też tak wygląda?


Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach mamy inny problem: robimy setki, tysiące zdjęć, potem zgrywamy je na komputer i... robimy kolejny tysiąc zdjęć. Te zdjęcia urastają do terabajtów zajętej przestrzeni na dysku i często już nigdy nie są oglądane. To trochę jakbyśmy skłonność do zbieractwa przenieśli z naszych mieszkań wprost do komputerów. Tą kwestię moja babcia porusza przy każdej naszej wizycie. Przywozimy jej oczywiście kilka odbitek najnowszych zdjęć Di, a ona tradycyjnie z westchnieniem mówi: "to chyba jedyne drukowane zdjęci Di, jakie istnieją", a my potakujemy głową, ponieważ nie chcemy psuć niespodzianki.
Jakiś czas temu pisałam o laurkach na Dzień Babci/Dziadka i wspomniałam, że laurka od Di będzie w tym roku wyjątkowo pracochłonna. Dzisiaj zdradzę, że tą laurką jest fotoksiążka ze zdjęciami małej Di. Kto czytał wpis o porządkowaniu zdjęć cyfrowych, ten z pewnością pamięta punkt 7 czyli: raz do roku wydrukuj zdjęcia. Połączyliśmy więc przyjemne z pożytecznym i w tym roku wydrukowaliśmy album dedykowany Di.
Główne założenie było takie, że każda rozkładówka będzie przypadała na jeden miesiąc. Dodatkowo są oczywiście osobne strony ze zdjęciami z Chrzcin, urodzin, czy sesji.
Otóż jako dziecko nr2, całe życie towarzyszy mi taki mały żal do moich rodziców, że kiedy moja siostra skończyła rok to wzięli ją do fotografa na sesję, a mnie nie. W związku z tym już dawno powzięłam decyzję, że każde moje dziecko będzie miało swoją sesję z okazji pierwszych urodzin. Na razie jest tylko Di, ale rok skończyła? Skończyła! No to czas na sesję!

Dlaczego w ogóle warto zorganizować sesję?Dlatego, że nie jesteśmy profesjonalnymi fotografami i grafikami, oraz dlatego, że jak mówi eM: na planie najtrudniej pracuje się z dziećmi i zwierzętami. Korzystając z usług profesjonalisty, po zaledwie godzinnej sesji otrzymujemy pakiet pięknych, obrobionych zdjęć, które ucieszą nie tylko nas, ale będą pamiątką dla całej rodziny.
Jeśli mamy takie możliwości finansowe warto korzystać z usług profesjonalisty przy każdej ważnej okazji: Chrzcinach, urodzinach, czy Świętach.
Z uwagi na koszty zrezygnowaliśmy z fotografa na Chrzcinach. W kościele poprosiliśmy o zrobienie zdjęć tatę eM, zaś podczas obiadu, aparat wędrował z rąk do rąk. Całe szczęście w naszej rodzinie na fotografii zna się nie tylko mój teść i eM, ale również moja siostra i troszeczkę ja.
Sesję zorganizowaliśmy dopiero z okazji pierwszych urodzin Di. Wydaje mi się, że jest to dobry moment, ponieważ dziecko jest już wówczas żywiołowe, może siedzieć, stać lub się czymś bawić. Osobiście nie przepadam za zdjęciami śpiących noworodków, gdyż nie widać na nich osobowości dziecka.

Jak zrobić dobre zdjęcie w domowych warunkach?
Większość zdjęć maluszka powstaje jednak w domowych warunkach. Warto wówczas poświęcić moment na poprawienie kilku detali, a zobaczysz, że zdjęcia będą o niebo lepsze.

  1. Trzymaj w pogotowiu aparat!
    Nawet najlepsza komórka nie zrobi zdjęcia tak dobrego jak aparat, dlatego w centralnym punkcie mieszkania trzymam  aparat fotograficzny.
    Czasem kiedy bawiłam się z Di i zauważyłam jak ładne jest światło, to brałam szybko aparat i robiłam jej zdjęcia.
  2. Światło!
    Wspomniałam, że czasem robię Di zdjęcia, bo akurat jest ładne światło, ale czasem zdarza się na odwrót: jest chwila warta upamiętnienia, a światło bez rewelacji. Zanim zaczniesz robić zdjęcia, które i tak wyjdą zbyt ciemne, odsłoń firankę, lub zwróć twarz dziecka w stronę światła. Przykładowo fotelik Di stoi tyłem do okna, ale kiedy chciałam jej zrobić zdjęcia podczas jedzenia odwróciłam go tak by słońce oświetliło jej twarz.
    Może się dziwisz, że nie włączyłam po prostu lampy błyskowej. Otóż wydaje mi się, że zdjęcia z "flash'em" wychodzą sztucznie. Wolę naturalne oświetlenie.
  3. Uwaga bałagan!
    Niestety zdarzyło mi się, że kilka uroczych zdjęć Di psuje sterta poskładanych  ubrań w tle lub rozrzucone książki. Jeśli zdjęcie musisz zrobić naprawdę szybko zrzuć, kopnij, przesuń lub przykryj to co psuje Ci kadr.
    Aha. W kwestii filmów oprócz bałaganu zwróć uwagę na dźwięki - wyłącz radio lub telewizor.
  4. Zdjęcia seryjne!
    Di jak każde dziecko jest tak ruchliwa, że najczęściej korzystam z opcji zdjęć seryjnych. Wówczas zawsze znajdzie się choćby jedno ostre i z uśmiechem.
    Polecam też aplikację Look birdy, która ćwierka i świeci. Na ogół jednak nie robię przez nią zdjęć lecz wykorzystuję do zrobienia zdjęć z normalnego aparatu.
Reasumując, aby zachować jak najwięcej wspomnień z dzieciństwa naszych pociech:
  1. Fotografuj! Fotografuj! I jeszcze raz fotografuj! Nie ważne, że nie robisz zdjęć jak Anne Geddes. Ważne by uwiecznić TEN moment, bo już więcej może się nie powtórzyć (dzieci mają różne dziwne "fazy" które potrafią trwać zaledwie tydzień). Nasza pamięć jest niestety wybiórcza i po kilku miesiącach zapominamy o czymś co wówczas nas urzekło.
    To samo tyczy się filmów.
  2. Drukuj zdjęcia co najmniej raz w roku. Jaki sens jest trzymać zdjęcia na dysku? O wiele większe prawdopodobieństwo, że do nich zajrzymy jest wtedy gdy, będą w formie albumu lub fotoksiążki leżały na półce.
  3. Jeśli masz taką możliwość przy ważnych okazjach korzystaj z fotografa lub zamawiaj profesjonalne sesje. W czasie imprezy nie będziesz mieć głowy do robienia zdjęć. Poza tym jeśli nie masz doświadczenia i umiejętności, to zdjęcia mogą wyjść kiepskie, a drugi raz dziecka chrzcić nie będziesz(^_-)

A jakie Ty masz patenty na zrobienie dobrego zdjęcia dziecku?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz