Po szalonej Sylwestrowej zabawie w Nowy Rok na ogół towarzyszy nam niewyspanie (lub co gorsza inna bardziej złożona dolegliwość), objawiające się sińcami i opuchlizną pod oczami. Niestety należę do osób, które niezależnie od ilości przespanych godzin wyglądają jak panda. I w zasadzie nic do pand nie mam, a nawet bardzo lubię te wielkie puchate misie, ale cieniom pod oczami zdecydowanie mówię NIE! Zresztą sińce i opuchlizna towarzyszą chyba wszystkim rodzicom przez pierwsze miesiące życia ich pociech.
Wiadomo, jak się śpi po 4 godziny to żadne cudowne smarowidło sobie nie poradzi, ale znalazłam krem, który przynosi efekty nawet przy 6 godzinach snu, czy wrodzonej skłonności do sińców. Mowa tu o kojącym kremie-żelu pod oczy firmy BANDI.O kosmetykach Bandi usłyszałam po raz pierwszy jakieś 3-4 lata temu. Powiedziała mi o nich koleżanka z pracy, która tak jak ja sceptycznie podchodzi do kosmetyków bez przerwy reklamowanych w telewizji i czasopismach. Mimo, że firma Bandi istnieje od 1986r., to wówczas jej produkty dostępne były tylko w wybranych salonach kosmetycznych oraz w sprzedaży wysyłkowej. Marketing koleżanki był na tyle skuteczny, że wraz z trzecią współpracownicą zrobiłyśmy pierwsze (i nie ostatnie) zamówienie w internetowym sklepie marki Bandi. W tej paczce znalazł się wspomniany krem-żel pod oczy i na stałe zagościł na mojej kosmetycznej półce.
OPAKOWANIE:
Krem znajduje się w tubce z pompką. Bardzo lubię taką formę opakowania, ponieważ ułatwia to dozowanie i zapobiega wprowadzaniu brudu i bakterii do słoiczka.
Opakowanie jest plastikowe, a co za tym idzie, lekkie dlatego w sam raz nadaje się do zabrania na wyjazd.
Całość zapakowana jest w zafoliowane pudełeczko.
KOLOR:
Kolor jest lekko żółtawy. Nie jest to jednak nic rażącego. Piszę o kolorze, ponieważ wiem, że są ludzie, dla których jest to istotne.
ZAPACH:
Jest ledwo wyczuwalny, co zapisuję na plus, bo to zawsze mniej syfu w składzie. Delikatnie wyczuwalny zapach to chyba d-panthenol.
Pisząc "ledwo wyczuwalny" mam na myśli, że poczułam go dopiero po bezpośrednim podetknięciu sobie kremu pod nos. Podczas zwykłego użytkowania, w ogóle nic nie wyczułam.
KONSYSTENCJA:Byłam trochę sceptycznie nastawiona, ponieważ nie lubię używać żelów, gdyż według mnie wysuszają delikatną skórę pod oczami. Jednak tutaj mamy raczej do czynienia z kremem o bardzo lekkiej konsystencji. Krem ten w ogóle nie jest tłusty, a raczej wodny (nie mylić z wodnisty(^_-)).
DZIAŁANIE:Jak się można domyślić z opisu konsystencji, krem się bardzo dobrze wchłania i nie zostawia żadnego filmu. Producent nazwał krem "kojącym". Po jego użyciu nie odczuwam żadnego ukojenia. Zamiast słowa "ukojenie" użyłabym "nawilżenie". Po prostu po wklepaniu preparatu mam wrażenie dobrze nawilżonej skóry.
Producent twierdzi, że krem ten rozjaśnia cienie i niweluje opuchliznę i obrzęki pod oczami. I dokładnie taki efekt zaobserwowałam u siebie. Dodatkowo produkt ma nawilżać - i nawilża, uelastyczniać i wygładzać. No z tymi ostatnimi dwoma mam problem. Nie widzę, żebym odmłodniała, ale też nie to żebym zbrzydła. W zasadzie nie dla wygładzania kupowałam ten krem, więc nie zwróciłam na to uwagi.
SKŁAD:
Na stronie producenta znalazłam informację, że krem ten zawiera takie "magiczne" składniki (czyli składniki aktywne) jak hesperydyna, peptydy, wyciąg z kasztanowca i arniki, kompleks liposomowy z mikrokolagenem, rutynę (z tego co pamiętam stosowanie preparatów z rutyną kobiety ciężarne powinny skonsultować z lekarzem) oraz stabilną witaminę C i d-panthenol.
Szczegółowa lista składników dostępna jest na stronie produktu.
CENA:
Kupując ten krem na stronie producenta zapłacisz 48zł za 30ml. Według mnie krem ma dobry stosunek jakości do ceny, tym bardziej, że jest super wydajny (to chyba głównie zasługa konsystencji).
DOSTĘPNOŚĆ:
Obecnie produkty Bandi można kupić już nie tylko w wybranych gabinetach kosmetycznych i na stronie producenta, ale również w drogeriach Hebe. Jednak pełna oferta jest tylko w sklepie internetowym.
OGÓLNA OCENA:
Jak dla mnie solidna piątka. Krem po prostu robi to co miał robić, czyli nawilża, niweluje opuchliznę i cienie, więc nie ma się do czego przyczepić.
Producent zaleca, by krem stosować rano i wieczorem. Jednak mi zdarza się stosować go tylko na dzień, by na noc użyć czegoś bardziej odżywczego, a efekt i tak jest.
Źródło:
Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony bandi.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz