środa, 17 grudnia 2014

Jak urządzić pierwsze urodziny malucha?

Stół w trakcie przygotowań

W minioną sobotę wyprawiliśmy pierwsze przyjęcie urodzinowe, dlatego pełna wrażeń i nowych doświadczeń śpieszę do Was z cennymi radami i wskazówkami, jak wyprawić dziecku Pierwsze Urodziny!  


Spotkałam się z pytaniami: po co w ogóle wyprawiać pierwsze urodziny, skoro dziecko ich i tak nie zapamięta? To prawda. Takie przyjęcie jest w dużej mierze dla nas, ale zostaną przecież pamiątki w formie zdjęć i wspomnień. Myślę, że każdemu byłoby miło dowiedzieć się jak bardzo cieszono się z jego pierwszych urodzin. Poza tym pierwsze urodziny ma się tylko raz w życiu i następne równie ważne będą dopiero za 17 lat.
Pierwszy rok życia dziecka, to czas najintensywniejszych zmian i najszybszego rozwoju malucha. W przypadku rodziców biorących roczny urlop, przyjęcie może też spełnić rolę swego rodzaju "przejścia" i częściowego oswojenia się ze zmianą sytuacji i powrotem do pracy.


ZAPLANUJ
Przy takim przedsięwzięciu należy zacząć od planowania. A do zaplanowania jest naprawdę mnóstwo rzeczy. Zacznijmy może od podstawy, czyli budżetu oraz od realnego określenia swoich możliwości manualnych i czasowych. Równie ważne jest już na wstępie określić jakie są Twoje priorytety i z czego za nic w świecie nie chcesz zrezygnować. Już na podstawie tych kryteriów możesz ustalić, czy większość prac wykonasz sama (z mężem), czy wynajmiesz profesjonalną firmę dekoratorską, cateringową itp. Oczywiście im większy rozmach przyjęcia i większy wkład własnych sił planujesz, tym wcześniej trzeba zacząć przygotowania. 
Planowanie przyjęcia rozpoczęłam półtora miesiąca wcześniej. Zdecydowałam się na samodzielne przygotowanie większości dekoracji i menu. Pomyślałam, że  po profesjonalistów wolę zadzwonić, kiedy Di będzie już na tyle duża, że będzie chciała zaprosić koleżanki i kolegów, a jej sprecyzowane oczekiwania względem urodzin będą przewyższały moje umiejętności (^_-).


CZAS
Przy okazji planowania trzeba również określić dzień i godzinę przyjęcia. Zwróć uwagę kiedy Twoje dziecko jest najbardziej aktywne i zaproś gości właśnie na tą godzinę. U większości dzieci pora największej aktywności to rano i wczesny wieczór. Określ godzinę tak, aby nie kolidowała z drzemką dziecka.
Oczywiście dzieci są nieprzewidywalne. Di akurat w dniu przyjęcia była niezmordowanym obserwatorem naszej krzątaniny, musiałam więc wyekspediować męża, żeby pojeździł z nią samochodem - jedyny niezawodny sposób na drzemkę. Zostałam więc sama na placu boju na godzinę przed przyjściem gości. Weź więc pod uwagę i takie niespodzianki.
Samo przyjęcie powinno trwać godzinę - półtorej. Roczne dziecko po tym czasie będzie raczej zmęczone i zacznie marudzić. 



LISTA GOŚCI
Robiąc listę gości koniecznie zastanów się jak Twoje dziecko znosi obecność większej liczby osób. Kierując się kluczem: dziadkowie, pradziadkowie i rodzice chrzestni, wyszło nam 15 osób dorosłych (z nami). Przepraszam za to co napiszę, ale na szczęście przyjść mogło tylko 8 osób (czyli w sumie dorosłych było 10). Di nie przeszkadza tłum i głośne rozmowy więc ta liczba osób nie była problemem. Jednak jeśli Twoje dziecko źle znosi spędy rodzinne, to rozważ ograniczenie liczby gości. Miejsc siedzących mieliśmy pod dostatkiem, ale jeśli komuś brakuje krzeseł, to można kupić składane krzesła ( w IKEA jest spory wybór zróżnicowany pod względem ceny oraz jakości) lub wypożyczyć.
Jeśli na liście gości znajdują się jakieś dzieci warto zadbać o jakieś atrakcje dla nich. Przygotuj kącik z kolorowankami, konkurs lub grę. W przeciwnym razie znudzone dzieci mogą zakłócić przebieg imprezy.  

DEKORACJE I ZAPROSZENIA
Fajnym pomysłem jest wybranie jakiegoś motywu przewodniego. Mogą to być po prostu jakieś kolory, lub postać z bajki, pora roku etc. Czy widzieliście inspiracje na pierwsze urodziny, które zamieściłam na Facebook'u?  Nie musisz organizować od razu przyjęcia inspirowanego "Śniadaniem u Tiffany'ego". Według mnie motyw przewodni powinien być w jakiś sposób związany z dzieckiem. Di nie ogląda telewizji, więc wszelkie motywy znane z kreskówek nie miałyby związku z Jubilatką, dlatego zdecydowaliśmy się na modny ostatnio motyw sowy. W pokoju Di przewija się ten motyw i już kilka osób z rodziny wspomniało, że przez to kojarzą Di właśnie z sowami.
Chcąc sobie chociaż odrobinę pomóc zdecydowałam się kupić gotową girlandę z sowami. Znalazłam taką u Wiewiórki i Spółki.

Zamawiając girlandę mogłam wybrać treść

Mogłabym oczywiście dokupić do tego talerzyki w sowy, serwetki w sowy, kubeczki w sowy itd. Ale uważam, że zbyt często powtarzany motyw przewodni wygląda pstrokato i kiczowato. Zdecydowałam się więc wybrać kolory które pojawiły się na girlandzie. Ostatecznie wybór padł na ciemny i jasny róż oraz ciemny brązowy. Z motywem sowy kupiłam girlandę oraz piki do muffinów.

No dobrze, ale gdzie powiesić te dekoracje i posadzić 10 osób? Wszystko zależy od Ciebie, ale z uwagi na bohatera imprezy sugeruję szwedzki stół - w przypadku dużej liczby gości, lub - jeśli zapraszasz tylko kilka osób - kanapa i stolik kawowy wystarczą. Siedzenie przy wysokim stole według mnie odpada, ponieważ dziecko nie wytrzyma długo w foteliku do karmienia i zamiast być gwiazdą wieczoru będzie się plątać pod nogami. W przypadku szwedzkiego stołu jak i stolika kawowego maluch będzie się mógł swobodnie poruszać i każdy będzie go widział.
Z uwagi na liczbę gości zdecydowaliśmy się na szwedzki stół, który stał się centrum również w uwagi na dekoracje. Stół przystroiłam zrobionym przez siebie tiulowym skirting'iem i jednorazowym obrusem. Na ścianie za stołem powiesiłam girlandę, a po bokach zrobione przez nas (tak, tak eM też pomagał) pompony. Wydaje mi się, że dekoracji było w sam raz - nie za dużo nie za mało.

Przymiarka skirting'u.




Zainteresowanych informuję, że zrobienie i powieszenie sześciu pomponów zajęło nam godzinę (robiliśmy to pierwszy raz), a wykonanie skirting'u w sumie trwało ok. 2 godziny (jak będę miała chwilkę to zrobię tutoriale). Prace nad dekoracjami rozłożyłam w czasie, tak, że girlandę miałam miesiąc wcześniej (do niej dobierałam kolory pozostałych elementów dekoracji), skirting gotowy był 2 tygodnie przed imprezą, zaś pompony robiliśmy 3 dni wcześniej. Wiadomo, że nie codziennie człowiek ma czas na robienie dekoracji. Łatwiej jest poświęcić na to po 10-15 minut na raz i nie codziennie. Zostawianie na ostatnią chwilę jest niewskazane, ponieważ dzień wcześniej trzeba będzie zająć się pieczeniem i wieszaniem dekoracji.

Stół już prawie gotowy.

Nie jestem fanką jednorazowych naczyń, ponieważ nie są one eleganckie i w sumie to kojarzą mi się z grillem, ale uznałam, że ważniejsze jest dla mnie szybko uporać się z poimprezowym bałaganem. Poza tym teraz można kupić naprawdę ładne naczynia jednorazowe, które lepiej pasują do motywu przewodniego niż tradycyjna zastawa.

Jest jeszcze kwestia dekoracji fotelika do karmienia dziecka. Jest to element małej wagi. Zdecydowałam się jednak na to z dwóch względów. Po pierwsze Di je sama i w dodatku ze sztućcami kiepsko sobie radzi, a więc istniało wysokie prawdopodobieństwo, że upaćka siebie i najbliższe otoczenie. Chciałam więc w estetyczny sposób zabezpieczyć dziecko i podłogę. Po drugie oczy wszystkich gości oraz wszystkie aparaty zwrócone są w momencie konsumpcji tortu na Jubilata, więc drobny urodzinowy akcent by nie zaszkodził. Zdecydowałam się na zakup (ok. 16pln) zestawu do dekoracji krzesełka. W jego skład wchodziła ceratka na podłogę, foliowy śliniaczek, mała girlanda i czapeczka dla dziecka - wszystko ozdobione jednym motywem. Oczywiście warto w zapasie mieć kreację na zmianę (jakby śliniak nie zdołał ochronić odzieży).

Oczywiście motyw przewodni powinien się również pojawić na zaproszeniach. W ostatnich latach coraz częściej zaprasza się gości telefonicznie lub wręcz sms'owo, ale nauczeni doświadczeniem (na chrzciny zaprosiliśmy gości telefonicznie, a kiedy zaczęliśmy dzwonić z prośbą o potwierdzenie obecności, osoby starsze twierdziły, że w ogóle nie zostały zaproszone) tym razem przygotowaliśmy zaproszenia papierowe. W planie były zaproszenia na kartonie z motywem sowy, ale eM, który jest u nas specjalistą od programów graficznych, nie miał czasu mi pomóc, więc musiałam poprzestać na czymś na skalę moich możliwości. Zaproszenia zostały więc ozdobione monogramem Di. Nie było to spójne z dekoracją przyjęcia, ale i tak jestem zadowolona z efektu.

MENU
Oczywiście menu zostało zaplanowane półtora miesiąca przed imprezą. Moim głównym założeniem było, aby 90% dań było jadalnych dla dziecka. Ponadto nie chciałam przygotować za dużo, ponieważ nienawidzę opychania się na siłę poimprezowymi resztkami. 
Co to znaczy "jadalne dla dziecka"? Każdy oczywiście karmi dziecko po swojemu. Ja akurat nie podaję Di soli i cukru, dlatego odpadały wszystkie kupne torty i ciasteczka. Jednocześnie nie uśmiechało mi się gotowanie potraw w dwóch wersjach (dla dorosłych i dla dziecka), dlatego starałam się znaleźć rozwiązanie pośrednie. Wykorzystałam przepisy z bloga alaantkoweblw.blogspot.com i używałam zdrowych produktów (np. niesiarkowane owoce suszone, serki z dobrym składem, banan lub melasa karobowa zamiast cukru), które podaję dziecku.
Były więc kanapeczki, owoce, ciasteczka sezamowe, muffiny z morelą suszoną i cynamonem oraz z wiórkami kokosowymi i mango, no i oczywiście tort z kokosową śmietaną (jeśli planujecie przygotować ten tort, to proponuję zamienić mleko kokosowe na śmietankę kokosową - jest smaczniejsza i lepiej się ubija).Różne rzeczy w swoim życiu piekłam, ale akurat tort do nich nie należy, dlatego dwa tygodnie przed urodzinami Di upiekłam tort próbny. Jak się okazuje dobrze, że to zrobiłam, ponieważ mama, która pomagała mi przy próbie, skorygowała moje błędy.
Tort kokosowy był w rozmiarze mini, ponieważ znając gusta rodziny, domyślałam się, że im nie posmakuje.
Kanapeczki, ciasteczka sezamowe i muffiny z mango i wiórkami kokosowymi.
Piki od Wiewiórki i Spółki.


Tort z alaantkowegoBLW.
(Wybaczcie jakość zdjęcia, ale zabrakło czasu na obfotografowanie tortu)

Dorośli raczyli się więc tortem kupnym. Na Facebook'u umieściłam ściągę w calach odnośnie wielkości tortu względem liczby osób. Podpowiadam, że tort 1200g starczył na 13 porcji. eM podciął mi skrzydła krytykując pomysł z pieczeniem przekąsek jadalnych dla dziecka (zamiast kupić gotowe ciastka), ale było warto, ponieważ nie musiałam biegać za dzieckiem, żeby sprawdzać czy przypadkiem nie sięgnęła po słodkie ciacho, a już na pewno nie wyobrażam sobie jakbym miała jej je odebrać. Di samodzielnie częstująca się muffinami ze stojaczka zrobiła prawdziwą furorę (jeszcze większy podziw wzbudziła odkładając z powrotem na stojaczek niedojedzone kawałki babeczek).
W sumie było 13 ciasteczek, 24 muffiny, 40 kanapeczek, owoce oraz tort i 10 malutkich ciasteczek przywiezionych przez rodziców. Ta ilość była w sam. Wprawdzie trochę jedzenia zostało, ale to również przewidziałam. Do przygotowanych wcześniej jednorazowych plastikowych pojemników spakowałam po kilka ciasteczek i muffinków i dałam wraz z drobnym upominkiem gościom przy pożegnaniu. Koty opędzlowały kanapeczki, a Di ze smakiem zjadła nazajutrz dwa muffiny(^_^)

ATRAKCJE DODATKOWE
W niektórych rodzinach robi się tzw. wróżbę na roczek. My tego nie praktykowaliśmy, ale zainteresowanych odsyłam TUTAJ.

Zdecydowaliśmy się na inną "atrakcję" - kapsułę czasu. Uprzedzam, że jest to pomysł ryzykowny, ponieważ nie każdy będzie chciał wziąć w tym udział. Szczególnie osoby starsze mogą uznać to za uciążliwe. Pomysł jest bardzo prosty. Chodzi o wspólne stworzenie dla Jubilata kapsuły czasu, która zostanie otwarta w jej/jego osiemnaste urodziny (szczegóły znajdziecie we wpisie poświęconym kapsule).

Kapsuła jeszcze na etapie produkcji.

źródło:bettertogetherevents.com
Przykładowa kapsuła.

Ostatnim pomysłem jest przygotowanie pamiątki dla gości. W ostatnich latach drobne upominki dla gości stają się coraz bardziej popularne zarówno w przypadku ślubów jak i urodzin dzieci. Możesz przygotować coś samodzielnie lub kupić coś gotowego. Myślę jednak, że najfajniejszym i jednocześnie budżetowym podziękowaniem, będzie ładne zdjęcie Jubilata.

Na koniec mam jeszcze jedną radę. Daj sobie pomóc. Nie ma sensu unosić się honorem. Jeśli ktoś z rodziny oferuje Ci pomoc, to z niej skorzystaj. Nie mówię tu o przerzuceniu na kogoś połowy przygotowań, ale o drobnych rzeczach. Moi rodzice zaoferowali, że przywiozą babcię oraz tort dla dorosłych. Dla nich to nie był duży wysiłek, a dla mnie była to ogromna pomoc, ponieważ dotyczyła dnia imprezy kiedy to miałam najwięcej zajęć.

Jeśli masz jakiś pomysł lub radę dla rodziców wyprawiających pierwsze urodziny dziecka, to podziel się w komentarzu pod postem lub na Facebooku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz