Koniec roku nadchodzi wielkimi krokami. Zwykle w
listopadzie rozpoczynam przegląd terminarzy dostępnych na rynku by wybrać ten
jedyny, najbliższy ideału. Brzmi poważnie? W końcu terminarz jest podstawowym
narzędziem zarządzania czasem (o czym pisałam TUTAJ). Będziemy „współpracować”
przez cały kolejny rok, więc warto, aby współpraca ta się układała, a terminarz
stanowił dla nas wsparcie i zwiększał naszą efektywność. Dlatego wybór musi być
przemyślany.
W zeszłym roku
hitem okazał się Multiplaner (a
dokładnie 2planer mini B6). Wybrałam
Multiplaner dwu-dzielny: ok. 1/3 wysokości multiplanera to tzw. DESKTOP, reszta
to TIME KEEPER.
Desktop to strony podzielone dwunastoma zakładkami. To od Ciebie zależy
jak zatytułujesz zakładki i tym samym co będziesz tam zapisywać. Jeśli jesteś
mamą na pełen etat zakładki mogą dotyczyć poszczególnych członków rodziny,
przepisów, adresów i telefonów, czy przydatnych stron internetowych. Jeśli
prowadzisz swoją firmę możesz stworzyć zakładkę na notatki dotyczące pracy, czy
tematów na bloga. Pracujesz w biznesie – stwórz zakładki dotyczące projektów. Dzięki
zakładkom najważniejsze dla Ciebie informacje pozostają uporządkowane, łatwo
dotrzeć do poszukiwanych informacji i co najważniejsze wszystko jest w jednym
miejscu.
Multiplaner dwudzielny. U góry widać zakładki Desktopu, poniżej - kalendarz. |
Time Keeper to nic innego jak kalendarz z wydzielonymi kilkoma linijkami
na wpisanie priorytetów na dany dzień. W przypadku wybranej przeze mnie wersji
kalendarz był w tzw. widoku tygodniowym.
Multiplaner dwudzielny: Desktop i Time Keeper |
Dużą zaletą multiplanera jest to, że każda strona zarówno desktop’u, jak
i kalendarza została ponumerowana. Dzięki temu możesz tworzyć odnośniki, które
dodatkowo porządkują notatki. Multiplaner jest w twardej oprawie, na perłowym
papierze i na prawdę jest dobrze przemyślany. Do tego pełno w nim drobnych akcentów,
które ułatwiają korzystanie z niego, np. gumka spinająca, dwie wstążkowe
zakładki, czy wewnętrzne kieszenie.
Multiplaner jest w twardej oprawie i ma gumkę spinającą. Ten egzemplarz wiernie mi służył dlatego jest już zniszczony. |
Dlaczego więc w tym roku zdecydowałam się na inny zakup? Myślę, że
największy wpływ na tegoroczny wybór miało to, że teraz jest z nami Di, a eM ma
nieregularny czas pracy. Kiedy nie było dziecka nie musiałam kontrolować czasu
pracy męża, ale teraz musimy synchronizować nasze kalendarze, aby wiedzieć, czy
eM zajmie się Di, czy mam go w czymś zastąpić, a może dzwonić po pomoc do
rodziców? Tak wiem, są aplikacje, które synchronizują kalendarze (sama o tym
TUTAJ pisałam), ale po pierwsze eM prowadzi kalendarz papierowy, a po drugie mi
też jakoś wygodniej korzystać z takiej wersji.
A więc pierwszą wadą multiplanera (w moim przypadku) okazało się za mało
miejsca na notowanie spotkań moich i eM. Druga duża wada, to to, że sobota i
niedziela muszą dzielić powierzchnię równą tej, jaka jest przygotowana dla
jednego dnia powszedniego. Nie mogę zupełnie pojąć, czemu producenci kalendarzy
nagminnie zmniejszają ilość miejsca na notowanie spotkań w weekendy?! Że niby
człowiek w weekend nic nie robi? No i jak tu w czterech linijkach
przewidzianych na sobotę mam zmieścić informację, że eM pracuje, w południe Di
ma lekarza, wieczorem wychodzę spotkać się ze znajomymi, a do Di przyjedzie
teściowa? Mimo, że jak już wspomniałam multiplaner jest w twardej oprawie, to
jednak nad elegancję stawiam wygodę, a niestety, oprawa ta powoduje, że
korzystając z niego trzeba trzymać dłonią aby się nie zamknął. Kiedy na ręku
trzymam dziecko, a ramieniem przytrzymuję telefon umawiając spotkanie, mam
tylko jedną rękę aby zapisać godzinę w kalendarzu. Z multiplanerem taka
ekwilibrystyka nie wchodzi w grę (chyba, że zacznę chodzić na jogę(^_-)).
Po długich bezowocnych poszukiwaniach, postanowiłam wybadać sytuację
zagranicą. Mój wybór ostatecznie padł na momAgenda Spiral. Jak sama nazwa
wskazuje jest to terminarz dedykowany mamom. Aby zmieścić wszystkie informacje
musiałam zrezygnować z poręcznego, mieszczącego się do torebki formatu B6. Mój
aktualny kalendarz ma więc 18x23cm. Podobnie jak multiplaner tutaj też
kalendarz ma widok tygodnia, jednak to co jest wprost rewolucyjne to
podzielenie przestrzeni na Twój kalendarz (z podziałem na rano, południe i
wieczór) oraz 4 dodatkowe, cztero-liniowe box’y pod każdym dniem.
źródło: momagenda.com Widok tygodnia: u góry Twój kalendarz, a pod nim box'y, w które możesz wpisywać plan dnia członków rodziny |
źródło: momagenda.com |
Nagłówki
box’ów są puste, abyś sama zdecydowała, co tam będziesz notować. Każda z
czterech linii może zostać przyporządkowana innemu dziecku. Jeśli masz mniej
dzieci, możesz puste linie wykorzystać na TO DO, TO BUY, czy priorytety.
Pod kalendarzem znajdują się box'y, które możesz przypisać członkom rodziny lub przeznaczyć na tzw. TO DO, czy TO BUY. |
Dodatkowo na samym dole strony znajduje się linia do planowania obiadów. Oprócz
widoku tygodnia, jest też widok miesiąca (niestety zebrany w cały rok zamiast
poprzedzenia widokiem danego miesiąca widoku tygodni tego miesiąca). Bardzo
lubię, kiedy terminarz zawiera takie strony. Korzystam z tego często planując
wyjazdy, wpisy na bloga, projekty, czy inne długoterminowe akcje.
Widok miesiąca |
źródło: momagenda.com Nigdy nie miałam pomysłu do czego tego użyć... |
Dodatkowo terminarz zawiera strony do robienia notatek na temat książek,
filmów, muzyki, mody, restauracji i win (są też strony puste). Ponadto jest tu
miejsce na spisanie pomysłów na prezenty i wczasy, zaplanowanie zdrowego żywienia, ćwiczeń,
wyjazdu wakacyjnego, czy przyjęcia (właśnie korzystam z tej formatki, planując
urodziny Di). Ciekawym pomysłem jest też dodanie cieniutkiej książeczki na
adresy i telefony, oraz podstawowe dane medyczne członków rodziny. Dzięki temu,
że stanowi to odrębny byt, nie trzeba co roku przepisywać danych do nowego
kalendarza. Nie ma też problemu z zamykaniem się, ponieważ jest na spirali
(jeśli zależy Ci na eleganckiej oprawie, możesz dokupić okładkę).
Terminarz momAgenda ma jak dla mnie jedną zasadniczą wadę – brak zakładek,
przekładek i tym podobnych ułatwiających nawigację dodatków. Można z tego
wybrnąć przywiązując do spirali wstążkę. Ja natomiast zrobiłam magnetyczne
zakładki z nagłówkami.
Ze względu na brak zakładek wstążkowych, zrobiłam zakładki magnetyczne |
MomAgenda testuję od trzech miesięcy i mimo kilku wad (język angielski, a
więc brak polskich świąt, brak zakładek, duży format, widok miesiąca zebrany w
cały rok) jak dotąd jestem zachwycona!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz