wtorek, 11 listopada 2014

RECENZJA: mój towarzysz na rok 2015


Koniec roku nadchodzi wielkimi krokami. Zwykle w listopadzie rozpoczynam przegląd terminarzy dostępnych na rynku by wybrać ten jedyny, najbliższy ideału. Brzmi poważnie? W końcu terminarz jest podstawowym narzędziem zarządzania czasem (o czym pisałam TUTAJ). Będziemy „współpracować” przez cały kolejny rok, więc warto, aby współpraca ta się układała, a terminarz stanowił dla nas wsparcie i zwiększał naszą efektywność. Dlatego wybór musi być przemyślany.
W zeszłym roku hitem okazał się Multiplaner (a dokładnie 2planer mini B6). Wybrałam Multiplaner dwu-dzielny: ok. 1/3 wysokości multiplanera to tzw. DESKTOP, reszta to TIME KEEPER.
Desktop to strony podzielone dwunastoma zakładkami. To od Ciebie zależy jak zatytułujesz zakładki i tym samym co będziesz tam zapisywać. Jeśli jesteś mamą na pełen etat zakładki mogą dotyczyć poszczególnych członków rodziny, przepisów, adresów i telefonów, czy przydatnych stron internetowych. Jeśli prowadzisz swoją firmę możesz stworzyć zakładkę na notatki dotyczące pracy, czy tematów na bloga. Pracujesz w biznesie – stwórz zakładki dotyczące projektów. Dzięki zakładkom najważniejsze dla Ciebie informacje pozostają uporządkowane, łatwo dotrzeć do poszukiwanych informacji i co najważniejsze wszystko jest w jednym miejscu.

Multiplaner dwudzielny. U góry widać zakładki Desktopu,
poniżej - kalendarz.

Time Keeper to nic innego jak kalendarz z wydzielonymi kilkoma linijkami na wpisanie priorytetów na dany dzień. W przypadku wybranej przeze mnie wersji kalendarz był w tzw. widoku tygodniowym.

Multiplaner dwudzielny: Desktop i Time Keeper

Dużą zaletą multiplanera jest to, że każda strona zarówno desktop’u, jak i kalendarza została ponumerowana. Dzięki temu możesz tworzyć odnośniki, które dodatkowo porządkują notatki. Multiplaner jest w twardej oprawie, na perłowym papierze i na prawdę jest dobrze przemyślany. Do tego pełno w nim drobnych akcentów, które ułatwiają korzystanie z niego, np. gumka spinająca, dwie wstążkowe zakładki, czy wewnętrzne kieszenie.

Multiplaner jest w twardej oprawie i ma gumkę spinającą.
Ten egzemplarz wiernie mi służył dlatego jest już zniszczony.

Dlaczego więc w tym roku zdecydowałam się na inny zakup? Myślę, że największy wpływ na tegoroczny wybór miało to, że teraz jest z nami Di, a eM ma nieregularny czas pracy. Kiedy nie było dziecka nie musiałam kontrolować czasu pracy męża, ale teraz musimy synchronizować nasze kalendarze, aby wiedzieć, czy eM zajmie się Di, czy mam go w czymś zastąpić, a może dzwonić po pomoc do rodziców? Tak wiem, są aplikacje, które synchronizują kalendarze (sama o tym TUTAJ pisałam), ale po pierwsze eM prowadzi kalendarz papierowy, a po drugie mi też jakoś wygodniej korzystać z takiej wersji.
A więc pierwszą wadą multiplanera (w moim przypadku) okazało się za mało miejsca na notowanie spotkań moich i eM. Druga duża wada, to to, że sobota i niedziela muszą dzielić powierzchnię równą tej, jaka jest przygotowana dla jednego dnia powszedniego. Nie mogę zupełnie pojąć, czemu producenci kalendarzy nagminnie zmniejszają ilość miejsca na notowanie spotkań w weekendy?! Że niby człowiek w weekend nic nie robi? No i jak tu w czterech linijkach przewidzianych na sobotę mam zmieścić informację, że eM pracuje, w południe Di ma lekarza, wieczorem wychodzę spotkać się ze znajomymi, a do Di przyjedzie teściowa? Mimo, że jak już wspomniałam multiplaner jest w twardej oprawie, to jednak nad elegancję stawiam wygodę, a niestety, oprawa ta powoduje, że korzystając z niego trzeba trzymać dłonią aby się nie zamknął. Kiedy na ręku trzymam dziecko, a ramieniem przytrzymuję telefon umawiając spotkanie, mam tylko jedną rękę aby zapisać godzinę w kalendarzu. Z multiplanerem taka ekwilibrystyka nie wchodzi w grę (chyba, że zacznę chodzić na jogę(^_-)).
Po długich bezowocnych poszukiwaniach, postanowiłam wybadać sytuację zagranicą. Mój wybór ostatecznie padł na momAgenda Spiral. Jak sama nazwa wskazuje jest to terminarz dedykowany mamom. Aby zmieścić wszystkie informacje musiałam zrezygnować z poręcznego, mieszczącego się do torebki formatu B6. Mój aktualny kalendarz ma więc 18x23cm. Podobnie jak multiplaner tutaj też kalendarz ma widok tygodnia, jednak to co jest wprost rewolucyjne to podzielenie przestrzeni na Twój kalendarz (z podziałem na rano, południe i wieczór) oraz 4 dodatkowe, cztero-liniowe box’y pod każdym dniem.

źródło: momagenda.com
Widok tygodnia: u góry Twój kalendarz, a pod nim box'y,
w które możesz wpisywać plan dnia członków rodziny

źródło: momagenda.com


Nagłówki box’ów są puste, abyś sama zdecydowała, co tam będziesz notować. Każda z czterech linii może zostać przyporządkowana innemu dziecku. Jeśli masz mniej dzieci, możesz puste linie wykorzystać na TO DO, TO BUY, czy priorytety. 

Pod kalendarzem znajdują się box'y, które możesz przypisać członkom rodziny
lub przeznaczyć na tzw. TO DO, czy TO BUY.

Dodatkowo na samym dole strony znajduje się linia do planowania obiadów. Oprócz widoku tygodnia, jest też widok miesiąca (niestety zebrany w cały rok zamiast poprzedzenia widokiem danego miesiąca widoku tygodni tego miesiąca). Bardzo lubię, kiedy terminarz zawiera takie strony. Korzystam z tego często planując wyjazdy, wpisy na bloga, projekty, czy inne długoterminowe akcje.

Widok miesiąca

Jest też skrócony widok miesięcy, z którego jednak nigdy nie korzystałam (może macie pomysł jak to wykorzystać?).

źródło: momagenda.com
Nigdy nie miałam pomysłu do czego tego użyć...

Dodatkowo terminarz zawiera strony do robienia notatek na temat książek, filmów, muzyki, mody, restauracji i win (są też strony puste). Ponadto jest tu miejsce na spisanie pomysłów na prezenty i wczasy,  zaplanowanie zdrowego żywienia, ćwiczeń, wyjazdu wakacyjnego, czy przyjęcia (właśnie korzystam z tej formatki, planując urodziny Di). Ciekawym pomysłem jest też dodanie cieniutkiej książeczki na adresy i telefony, oraz podstawowe dane medyczne członków rodziny. Dzięki temu, że stanowi to odrębny byt, nie trzeba co roku przepisywać danych do nowego kalendarza. Nie ma też problemu z zamykaniem się, ponieważ jest na spirali (jeśli zależy Ci na eleganckiej oprawie, możesz dokupić okładkę).
Terminarz momAgenda ma jak dla mnie jedną zasadniczą wadę – brak zakładek, przekładek i tym podobnych ułatwiających nawigację dodatków. Można z tego wybrnąć przywiązując do spirali wstążkę. Ja natomiast zrobiłam magnetyczne zakładki z nagłówkami.

Ze względu na brak zakładek wstążkowych, zrobiłam zakładki magnetyczne

MomAgenda testuję od trzech miesięcy i mimo kilku wad (język angielski, a więc brak polskich świąt, brak zakładek, duży format, widok miesiąca zebrany w cały rok) jak dotąd jestem zachwycona!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz