Pokazywanie postów oznaczonych etykietą siłownia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą siłownia. Pokaż wszystkie posty

piątek, 30 października 2015

Matka Polka XXI wieku

źródło: parentsociety.com

W życiu każdej matki przychodzi taki moment, kiedy następuje zderzenie oczekiwań dotyczących macierzyństwa z rzeczywistością. W moim przypadku tych zderzeń było już kilka, no bo w końcu dzieci rosną, rozwijają się, a więc też nasze zaangażowanie w opiekę nad nimi i jej forma ulegają zmianom.

Wbrew moim przewidywaniom początki okazały się nadzwyczaj proste. Przez pierwszy miesiąc życia Di, eM starał się jak najwięcej czasu spędzać z nami, co przy wolnym zawodzie nie stanowiło większego problemu. Noworodki większość czasu przesypiają. Di na szczęście nie była marudnym maluchem - płakała tylko kiedy była głodna, lub miała mokro. Można więc powiedzieć, że angażowała mnie co 3 godziny i to zaledwie na 30 minut. Z początku bardzo dużo wypoczywałam po operacji i "odbijałam" sobie nocne wstawanie. Był czas na domowe obowiązki i na przyjemności takie jak czytanie książek, czy siłownia. 

Niestety po pierwszym zachwycie ilością wolnego czasu, nadszedł moment kiedy Di zaczęła raczkować, stawać i komunikować swoje rosnące potrzeby. Dla nas jako rodziców wymagało to przeorganizowania się i rezygnacji z części czasu, który spędzaliśmy na własnych przyjemnościach. Wciąż jednak byłam na urlopie macierzyńskim i to właśnie wtedy założyłam bloga. Bez większych trudności znajdowałam czas na pisanie 2-3 tekstów tygodniowo.

Największy szok przeżyłam jednak, kiedy Di skończyła rok, a ja wróciłam do pracy. Zmęczona godzinami spędzonymi w biurze, biegnę do żłobka. Pierwszy raz w ciągu dnia widzę Di o 17:00, ponieważ kiedy wychodzę rano z domu, ona wciąż jeszcze śpi (do żłobka odprowadza ją eM). Di zasypia o 21:00, dlatego w sumie mogę z nią spędzić zaledwie 4 godziny. Chciałabym, aby ten krótki czas był dla niej wartościowy i miły. Są jednak jeszcze obowiązki. Staram się włączać Di w prace domowe. Pomaga nam wieszać pranie, odkurzać, rozładowywać zmywarkę. Dajemy jej też proste zadania w kuchni. Di cieszy się kiedy może robić to co dorośli i myślę, że traktuje to jak zabawę. 
Kiedy wreszcie zasypia ja jestem od ponad 15 godzin na nogach, najczęściej więc ledwo doczłapuję do łóżka. Nie mam siły na uprawianie sportu, czytanie książki, ani pisanie na blogu.

Zawsze uważałam się za Panią swojego czasu. Nagle jednak okazało się, że nie mam nad czym panować. Umiejętna selekcja i delegowanie stały się kluczowe. Jeśli mam tylko 4 godziny dziennie dla dziecka, to może warto zapłacić komuś za sprzątanie, ugotować niewyszukany obiad, abo mieć w zapasie zamrożonych kilka porcji i odpuścić sobie na jakiś czas pisanie bloga? 
Ponownie stanęliśmy więc przed koniecznością redefinicji swoich priorytetów i na nowo układamy nasz tygodniowy grafik. Uważam bowiem, że nie może być tak, aby w ciągu doby człowiek nie miał czasu na swoje pasje i przyjemności. Kocham moje dziecko i chcę spędzić z nim tyle czasu ile jest możliwe, ale nie będzie to miło spędzony czas, jeśli będę zmęczona i sfrustrowana brakiem przestrzeni dla siebie. Nie chodzi bowiem o to, aby żyć życiem naszych dzieci, bo one kiedyś wyfruną z gniazda. Powinniśmy mieć swoje życie i zainteresowania, nie tylko dla własnej "higieny umysłowej",ale również dlatego, żeby inspirować nasze dzieci.

Ostatnio w Wysokich Obcasach przeczytałam wywiad z Jennifer Senior - amerykańską dziennikarką i antropolożką. Twierdzi ona, że według najnowszych danych amerykańskie pracujące matki spędzają z dziećmi o kilka godzin tygodniowo więcej niż matki z lat 60, które zajmowały się domem na pełen etat. Brzmi to niedorzecznie, ale przecież wtedy w Stanach Zjednoczonych kobieta miała być przede wszystkim gospodynią domową - specjalistką od przyrządzania obiadów z trzech dań i ekspertkami od sprzątania. Dodatkowo często do pomocy miały nianie lub tzw. pomoc domową.
W tamtych czasach nie poświęcano dzieciom tyle uwagi. Bawiły się same lub z dziećmi sąsiadów. Wymagano od nich głównie grzecznego zachowania w towarzystwie.

Dzisiaj dziecko to cenny kapitał. Dzieci jest mało i często są bardzo wyczekiwane (późne ciąże, in-vitro). Współcześni rodzice nad porządek, czy domowy obiad przedkładają  więc zabawę z dzieckiem, często niestety kosztem czasu dla siebie.

Bombardowani reklamami, programami i serialami, w których patrzymy na idealne rodziny mieszkające w perfekcyjnych domach z dziećmi, które nigdy nie płaczą i nie marudzą możemy łatwo popaść w kompleksy i jeszcze bardziej zatracić się w pogoni za kreowanym przez media ideałem. Warto jednak zatrzymać się i zastanowić co liczy się dla MNIE. Jeśli chcesz dzisiaj poczytać książkę, to zrób to - na pewno zasłużyłaś na chwilę relaksu. I nawet jeśli przez to nie ugotujesz obiadu, to trudno - nic się przecież nie stanie jeśli raz na jakiś czas zjecie "kupne" pierogi. Ktoś ci mówi, że zmarnowałaś czas? A ja Ci odpowiem słowami Johna Lenona: "Jeśli marnowanie czasu daje Ci radość, to nie jest to czas zmarnowany".




Źródło youtube.com:



poniedziałek, 22 września 2014

Przede wszystkim kobieta

Mama z klasą, czyli Audrey Hepburn z synkiem Sean'em i pierwszym mężem Mel'em Ferrer
fot. Bob Willoughby

Gdyby ktoś dzisiaj spytał mnie kim jestem, zaczęłabym od tego, że przede wszystkim jestem kobietą. Owszem jestem też matką, ale kobietą byłam jeszcze na długo zanim urodziłam(^_-).

Będąc w ciąży obawiałam się, że bycie matką zabije we mnie kobietę: będę chodziła z kaszą na koszulce i z brudnymi włosami, że przecież mam dziecko, więc nie mam czasu zadbać o siebie. Na szczęście tak się nie stało.

Ustalmy jedno, bycie Glam Mamą nie oznacza, że trzeba pchać wózek w Laboutin’ach i przewijać dziecko w jedwabnej bluzce. To kwestia myślenia o sobie wciąż jak o kobiecie. Jeżeli przed porodem dbałam o swój wygląd, to dlaczego miałabym tego zaprzestać będąc mamą? Mnie wychowała Glam Mama. Moja kochana mama odkąd pamiętam zawsze była starannie ubrana i umalowana, mimo, że pracowała zawodowo, ogarniała dwoje dzieci, gotowała i sprzątała cały dom. Jest matką, ale przede wszystkim kobietą i nie uważam, żeby przez to była gorszą mamą. Wręcz przeciwnie. Podziwiam to, że potrafiła sobie z tym wszystkim poradzić – bycie matką nie zastąpiło bycia kobietą, lecz je uzupełniło i wzbogaciło.

Oczywiście na wszystko jest czas i miejsce. Uwielbiam szpilki, ale zakładam je do pracy lub na spotkania ze znajomymi. Kiedy spędzam czas z dzieckiem chcę mieć pełną swobodę ruchów, aby nic nie zakłócało naszej zabawy. Dlatego w domu i na spacery zakładam trampki i odzież sportową lub jeansy. Wszystko jednak jest czyste i schludne. Żadnych wypchanych kolan i plam po kaszy.

Kiedyś miałam w szafie całą kolekcję ubrań pod tytułem „do chodzenia po domu”. Do tej kategorii należały dziurawe jeansy, stare spodnie od dresu i wielkie koszulki, ale parę lat temu robiąc przegląd szafy pozbyłam się wszystkiego w czym wstydziłabym się pokazać na ulicy. Bo w końcu dlaczego mam narażać męża na gorsze widoki niż obcych ludzi?

Oczywiście „wolnoć Tomku w swoim domku”. Jeśli ktoś jest szczęśliwy w wytartym dresie i poplamionej koszulce, albo uważa, że matce nie wypada być atrakcyjną – to super. Bo w końcu o to chodzi, aby żyć w zgodzie z sobą samym. Jeśli jednak należysz do tych osób, to w zasadzie możesz skończyć lekturę w tym miejscu, ponieważ ja jestem odmiennego zdania.

Jeśli więc czujesz się zaniedbana i Ci to przeszkadza, to weź sprawy w swoje ręce! Problemem jest waga? Umów się z mężem w które dni tygodnia wychodzisz na siłownię/pobiegać, lub zacznij ćwiczyć w domu rano/wieczorem, kiedy dziecko jeszcze/już śpi. Przygotuj sobie zdrowe posiłki na cały dzień, tak, aby szybko można było je wyjąć, podgrzać i zjeść. Jeśli Cię stać, to świetnym rozwiązaniem będzie zamawianie posiłków na cały dzień w firmie cateringowej. Kurier rano dostarczy Ci wtedy menu na cały dzień.

Jeśli problemem jest ubiór sugeruję zacząć od przeglądu garderoby. W moim przypadku kluczem okazała się właśnie czystka w szafie, bo skoro pozbyłam się obciachowych ciuchów, to cokolwiek założę jest dobrze.(^_^)
A więc stare dresy jeszcze dziś przeróbcie na szmatki! Człowiek spędza z dzieckiem tyle czasu siedząc na podłodze lub w innych karkołomnych pozycjach, że naprawdę warto zainwestować w wygodne spodnie.

Lubisz styl sportowy?
W outletach znanych marek sportowych można upolować produkt dobrej jakości i w niskiej cenie. W swojej szafie wciąż mam dwie pary markowych spodni do aerobiku, które kupiłam na przecenie 5 lat temu. Wstyd? Wcale nie, ponieważ spodnie są tak dobre jakościowo, że nie straciły koloru, ani fasonu. Wciąż wyglądają jak nowe.

Wolisz jeansy?
To już nie są lata 90-te kiedy chcąc kupić jeansy szło się na bazar pod Pałacem, albo na Stadion (no chyba, że kogoś było stać na zakupy w sklepie Edyta), gdzie dostępny był zasadniczo jeden – aktualnie modny – krój. Teraz jeansy możemy kupić praktycznie w każdym sklepie odzieżowym lub outlecie. Dostępne jest takie bogactwo krojów i kolorów, że każdy znajdzie coś dla siebie – fason, który ukryje mankamenty figury i podkreśli jej zalety. Nie wiesz co dla siebie wybrać? Zaproś na zakupy partnera lub koleżankę, która według Ciebie ma wyczucie stylu.

Reszta to już pikuś! Do fajnych sportowych spodni, czy bawełnianej spódnicy zawsze pasować będzie T-shirt – gładki, lub z barwnym nadrukiem (chyba każdy ma coś takiego w szafie). Do tego baleriny, trampki, czy adidasy. Na koniec można dorzucić jakiś dodatek. Ja wciąż marzę, że nadejdzie taki dzień, kiedy zajmując się dzieckiem będę mogła założyć wiszące kolczyki, ale dopóki Di ciągnie za wszystko, co tylko pod łapkę jej podejdzie zadowalam się oryginalnymi szalami. I voila! Wyglądamy modnie i wygodnie!

Poza tym nadrzędną zasadą jest prostota – mniej znaczy lepiej(^_^).


Jako inspirację przywołam kilka gwiazd, które opiekując się dziećmi wciąż wyglądają oryginalnie i komfortowo. 

Małgorzata Socha
http://wiolinowyklucz.blog.onet.pl/

Jennifer Lopez
Źródło: http://img.ezinemark.com/

Jessica Alba
Źródło: http://3.bp.blogspot.com/


Heidi Klum
Źródło: http://x17online.com/


Victoria Beckham
Źródło: http://photofash.com/

Victoria Beckham
Źródło: purseblog.com
Katie Holmes
Źródło: http://i.dailymail.co.uk/